Aż mnie przytkało. Dlaczego w tej szkole są sami pieprzeni idioci?! Najbardziej śmieszyło mnie to, że chłopak zachowywał się, jak gdyby był wspaniałym samurajem, a nie pomyłką z wykałaczką. No nic, skoro chce zgrywać Conana, to czemu by mu nie pomóc w tym? W końcu liderzy mają dbać o potrzeby swoich podwładnych.
- Nie mam czasu z tobą iść. Lewo, schodami w dół dwa piętra, prawo, drugie schody piętro w górę, lewo, trzecie schody dwa piętra w górę i w prawo do końca korytarza - wyrecytowałam z pamięci. Oczywiście, że dało się dojść prościej, po prostu wejść czymkolwiek piętro wyżej i widać z daleka... ale niech się trochę pomęczy. I przy okazji może od kogoś oberwie, byłam prawie pewna, że słyszałam z daleka piskliwy głos Amalee. A ona nigdzie nie pojawiała się bez rzutek. Gdy chłopak odszedł z aż nazbyt wielką pewnością siebie stwierdziłam, że zupełnie przeszła mi ochota na czytanie. Weszłam więc do pokoju, wyszarpałam z szafy (tak, porządek w rzeczach i ja to oksymoron) bokserkę i spodnie z szerokim krokiem, po czym zeszłam na tył budynku do dojo. Było utrzymane w typowym stylu tradycyjnym, z podłogą i ścianami wyłożonymi jasnymi deskami, portretami twórców głównych stylów na froncie i nawet stukającą miarowo rurką bambusa w małym poidełku. Na szczęście było tu pusto, dlatego szybko przebrałam się (to kolejna z samozwańczych tradycji, które przewędrowały z pierwszego rocznika na nieświadomy tego ogół), wcisnęłam normalne ubrania w kąt sali, po czym zaczęłam ćwiczyć stancje tradycyjnego kung-fu w rytm: raz, dwa, trzy, blok, raz, dwa, kop, dwa, trzy... sama nie wiem, kiedy z techniki typowo orientalnej na krav maga. W międzyczasie poidełko zostało zamienione w lodowisko, bo przy obecnie panującej temperaturze woda była wręcz niezdatna do spożycia. Wreszcie znalazłam chwilę dla siebie, przerwano mi dopiero po może godzinie...
<Kto jest na tyle odważny, że mi przerwał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz