- Lilio, wiedziałem, że tu jesteś - powiedziałem, widząc Sayuri leżącą
pod drzewem w lesie. Była pierwszą osobą, jaką poznałem w tej szkole.
Wstąpiliśmy tutaj w tym samym czasie i pomogła mi odnaleźć sekretariat i
mój pokój w tym kolosalnym budynku. Dotychczas się zastanawiam, po co
tutejsze korytarze są tak strasznie kręte. W każdym razie, zdziwiłem się
nie widząc jej na dzisiejszym apelu i domyślając się, że jest gdzieś w
lesie, błądziłem tu od dobrych kilku chwil. - Czemu cię nie było na
apelu?
- Cicho... Zaspałam trochę... - wymamrotała, przecierając oczy.
- Uh... W każdym razie bierz nogi za pas i wyprowadź nas z tego lasu. Może jakimś cudem ktoś tam jeszcze jest.
- A co ja ci, przewodnik?!
- Jeśli chcesz mnie wrobić w bycie przewodnikiem, to prędzej zawędrujemy do Krainy Tęczowych Jednorożców niż wrócimy na dziedziniec.
- Miło. Chodźże, idioto - westchnęła, wstała i zaczęła iść. Podążając za nią streściłem jej apel i wyjaśniłem, że powinniśmy poszukać trzeciej osoby albo iść grać w karty z panem Zdzisiem, jeśli nie chcemy oberwać. Tak, jak się spodziewałem, na dziedzińcu zostało tylko kilka osób, które już się pogrupowały i zastanawiały się tylko, gdzie iść. Po dłuższej chwili przyglądania się im zauważyłem chłopaka, który stał z boku bez towarzystwa, więc pociągnąłem Lilię i poszliśmy w jego kierunku. Z tego co się orientowałem, gość niedawno doszedł do mojej klasy. Próbowałem przypomnieć sobie jego imię.
- Hej, Thorne! - krzyknąłem, po dłuższym namyśle. - Jestem Caspair, a to jest Sayuri. Masz już grupę?
- Cicho... Zaspałam trochę... - wymamrotała, przecierając oczy.
- Uh... W każdym razie bierz nogi za pas i wyprowadź nas z tego lasu. Może jakimś cudem ktoś tam jeszcze jest.
- A co ja ci, przewodnik?!
- Jeśli chcesz mnie wrobić w bycie przewodnikiem, to prędzej zawędrujemy do Krainy Tęczowych Jednorożców niż wrócimy na dziedziniec.
- Miło. Chodźże, idioto - westchnęła, wstała i zaczęła iść. Podążając za nią streściłem jej apel i wyjaśniłem, że powinniśmy poszukać trzeciej osoby albo iść grać w karty z panem Zdzisiem, jeśli nie chcemy oberwać. Tak, jak się spodziewałem, na dziedzińcu zostało tylko kilka osób, które już się pogrupowały i zastanawiały się tylko, gdzie iść. Po dłuższej chwili przyglądania się im zauważyłem chłopaka, który stał z boku bez towarzystwa, więc pociągnąłem Lilię i poszliśmy w jego kierunku. Z tego co się orientowałem, gość niedawno doszedł do mojej klasy. Próbowałem przypomnieć sobie jego imię.
- Hej, Thorne! - krzyknąłem, po dłuższym namyśle. - Jestem Caspair, a to jest Sayuri. Masz już grupę?
<Thorne? Sayuri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz