- Ktoś mi powie, co tu się stało?
Było to raczej pytanie retoryczne, można by stwierdzić, że przewidziałam to, że mnie zignorują. Jakby nie spojrzeć, denerwowałam ich wszystkich moim wspaniałym zachowaniem, co sprawiało mi nie lada gratkę. Irytowanie innych to świetna zabawa, jednakże trzeba mieć "hamulce", oych zdarza mi się zapomnieć. Teraz chyba powinnam wreszcie się zamknąć. Tak! Od jutra jestem grzeczna! „I od jutra będę hodować śmierć, a potem jej mięsem truć ludzi." - zaśmiałam się w myślach. Jestem żmiją i dobrze mi z tym. Wróciłam na ziemię, kiedy Thorne wyszedł z sali razem z osobą, o której wiedziałam tylko jak ma na imię - Leo. Wtem Caspair pomachał ręką, jakby odganiajac muchę. Najprawdopodobniej było to „idziemy“ toteż podążyłam za chłopakiem.
- Rodzinna sprzeczka, Lilio. Tak to właśnie wygląda w niektórych familiach. A teraz pilnuj tyłu, ja pójdę na przód, na wypadek, gdyby tamtemu znowu chciało się gdzieś polecieć - rzekł Caspair, po czym przyśpieszył podczas gdy ja zawiesiłam na nim wzrok.
Co za męcząca sytuacja. Ile można biegać po tych korytarzach jak jakieś wilki szukające zwierzyny? Mimo tego milczałam. W tym czasie Cas podszedł do chłopaków i zaczął o czymś z nimi rozmawiać. Podeszłam do ściany, usiadłam i oparłam się na niej, po czym zaczęłam „rysować“ palcem po podłodze. Innymi słowy po prostu wycierałam korytarzowe kurze.
- Wilku, wybacz, że nie damy wam teraz spokoju, ale sam rozumiesz, musimy przynajmniej trzymać się w grupie. Lider każe, uczeń musi. Wiesz o co chodzi, prawda? Podobno tamta dziewczyna pokonała samą Rengiku... - usłyszałam po chwili.
To było takie słodkie, że myślałam, że się rozpłaczę. Nasuwało mi się tylko jedno pytanie.
Było to raczej pytanie retoryczne, można by stwierdzić, że przewidziałam to, że mnie zignorują. Jakby nie spojrzeć, denerwowałam ich wszystkich moim wspaniałym zachowaniem, co sprawiało mi nie lada gratkę. Irytowanie innych to świetna zabawa, jednakże trzeba mieć "hamulce", oych zdarza mi się zapomnieć. Teraz chyba powinnam wreszcie się zamknąć. Tak! Od jutra jestem grzeczna! „I od jutra będę hodować śmierć, a potem jej mięsem truć ludzi." - zaśmiałam się w myślach. Jestem żmiją i dobrze mi z tym. Wróciłam na ziemię, kiedy Thorne wyszedł z sali razem z osobą, o której wiedziałam tylko jak ma na imię - Leo. Wtem Caspair pomachał ręką, jakby odganiajac muchę. Najprawdopodobniej było to „idziemy“ toteż podążyłam za chłopakiem.
- Rodzinna sprzeczka, Lilio. Tak to właśnie wygląda w niektórych familiach. A teraz pilnuj tyłu, ja pójdę na przód, na wypadek, gdyby tamtemu znowu chciało się gdzieś polecieć - rzekł Caspair, po czym przyśpieszył podczas gdy ja zawiesiłam na nim wzrok.
Co za męcząca sytuacja. Ile można biegać po tych korytarzach jak jakieś wilki szukające zwierzyny? Mimo tego milczałam. W tym czasie Cas podszedł do chłopaków i zaczął o czymś z nimi rozmawiać. Podeszłam do ściany, usiadłam i oparłam się na niej, po czym zaczęłam „rysować“ palcem po podłodze. Innymi słowy po prostu wycierałam korytarzowe kurze.
- Wilku, wybacz, że nie damy wam teraz spokoju, ale sam rozumiesz, musimy przynajmniej trzymać się w grupie. Lider każe, uczeń musi. Wiesz o co chodzi, prawda? Podobno tamta dziewczyna pokonała samą Rengiku... - usłyszałam po chwili.
Opętania, demony - wręcz wspaniałe! Potrzeba tylko trochę wyobraźni, aby zrozumieć, jak potężne są takie stworzenia. Uwielbiam takie tematy. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który zaraz zniknął. Opętanie to - jak zakładam - nic przyjemnego. Mimo tego, chciałabym zobaczyć kiedyś demona, tą fabrykę zła. Choć to raczej nie będzie, a przynajmnniej na chwilę obecną nie jest możliwe.
- Wiem, jednak rodzina jest dla mnie najważniejsza - usłyszałam głos Thorne'aTo było takie słodkie, że myślałam, że się rozpłaczę. Nasuwało mi się tylko jedno pytanie.
- Czy twoja rodzina nie jest przypadkiem przez to w niebezpieczeństwie? Skoro ta opętana dziewczyna - uśmiechnęłam się na to słowo - jest taka silna, czemu by miała ominąc akurat Di Trevich? - zakończyłam swoje pytanie, na które i tak pewnie nie otrzymam odpowiedzi.
Mimo to wiedziałam, miałam trochę racji. Czyż ta opętana dziewczyna nie jest zagrożeniem? Ponownie zamilkłam i zaczęłam wodzić palcem po podłodze z obojętną miną.
(Thorne? Caspair? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz