- Kto powiedział, że chcę być z Tobą w tej grupie poszukiwawczej...? Nie
pamiętam, abym się na to zgadzała... - mruknęłam.
W sumie, Caspair był
jedyną osobą, z którą rozmawiałam dłużej niż dwadzieścia minut. Jednakże
odpowiedzi na me zażalenie nie usłyszałam. Zignorował to pytanie.
Spoglądałam to na Caspaira, to na Thorne, ale obaj wciąż milczeli. Z uporem
maniaka szukałam jakiegokolwiek znaku, który oznaczałby tyle, co
"idziemy".
Najchętniej wróciłabym do lasu, oparła się o drzewo i zasnęła, słuchając ptaków. A potem, już wieczorem, moje oko
cieszyłby widok jasnego księżyca. Słuchałabym wiatru i żartowała z
chmurami.
Uśmiechnęłam się szeroko na tę myśl. Tymczasem Caspair i
Thorne wciąż milczeli. Ciekawiło mnie, o czym teraz myślą. Zaczynała mnie męczyć owa cisza.
- Słyszysz? - powiedziałam po chwili namysłu do Thorne.
- Tak, nie jestem głuchy - odparł oschle.
- To może odpowiesz na zadane pytanie? - warknęłam.
- Słyszysz? - powiedziałam po chwili namysłu do Thorne.
- Tak, nie jestem głuchy - odparł oschle.
- To może odpowiesz na zadane pytanie? - warknęłam.
Dlaczego ja mam być miła kiedy on mnie tak traktuje?
<Thorne?>
<Thorne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz