E6 Zadanie
dowolna Ilość członków
Nao BW Towarzyszą
minimum 2 na osobę Ilość postów
maksimum 3 Ilość punktów
futrzak Nagroda dodatkowa
Post 1 - Nao
Był piękny, sobotni dzień, kiedy to ja i Inori miałyśmy pojechać do
jakiegoś mężczyzny, zająć się jego hodowlą futrzaków. Rzecz jasna, od
samego rana musiały pojawić się problemy. Mój budzik nie zadzwonił,
obudziła mnie dopiero Inori, która zastukała w moje drzwi. Okazało się,
że dochodzi godzina ósma, czyli teoretycznie jakbym zaraz nie wyszła, to
byłybyśmy spóźnione. Ubrałam się najszybciej jak umiałam i poszłam z
przyjaciółką, do czekającego przed szkołą samochodu. Gdy do niego
wsiadłam, zaczęło mi burczeć w brzuchu. No tak, nie zjadłam śniadania.
Miałabym nie lada problem, na szczęście Inori przygotowała dla nas
lunch. Ona naprawdę myśli o wszystkim. Gdy dojechałyśmy na miejsce, w
domu czekał na nas założyciel hodowli. Chudziutki, wysoki mężczyzna.
Można by rzec chucherko. Zielone oczy błądzące po naszych sylwetkach
oraz siwiejące już włosy, ścięte na Matthew McConaughey'a. No i dodatkowo
delikatny zarost, który dodawał "męskości". Zaczął udzielać nam
instrukcji dotyczących opieki nad futrzakami. Jeśli mam być szczera,
prawie w ogóle go nie słuchałam. Skupiłam się na pomieszczeniu, w którym
się znajdowaliśmy. Przyjemne, waniliowe ściany, u góry i na dole ozdobione
kwiecistymi wzorami. Meble w stylu wiktoriańskim, dodające szyku i
klasy. Gdzieniegdzie poustawiane były doniczki z roślinami. Po
skończonej pogadance, założyłyśmy uniformy sklepu i przeszłyśmy do
oglądania hodowli. Nie sądziłam, że ktoś może posiadać tak ogromną
hodowlę! Pewnie zwierzaki sprawiają sporo kłopotów. Sama nie wiem,
jakiego rodzaju były te stworki. Wszystkie były podobne. Dla mnie
wyglądały jak pieski, tyle że z uszami nietoperza. Muszę przyznać, że
naprawdę były słodkie mimo dziwnego wyglądu. Moją uwagę przykuł jeden z
nich, który zdecydowanie odstawał od reszty. Jeśli chodzi o jego
umaszczenie, przeważał tam kolor czarny. Pojedyncze miejsca, takie jak
pyszczek, prawa, przednia i lewa tylna łapa oraz prawe ucho były
białe. Zauważyłam, że pod okiem ma delikatne draśnięcie, jakby po
podrapaniu. Jego ogon, był tak puszysty jak kita lisa. Czarne,
błyszczące oczka wgapiały się we mnie. Jego futro lśniło w słońcu. Był
śliczny!
- A jak się wabi ten? - spytałam, wskazując na moje znalezisko.
- Ach, chciałaś powiedzieć ta. To samica i ma na imię Tatag - odpowiedział mężczyzna.
- Tatag? To z Jawajskiego śmiałość, prawda? - zapytałam.
- Prawda! Uwielbiam ten język - przyznał.
- A dlaczego akurat śmiałość? - dopytywałam.
- Ponieważ to bardzo energiczny futrzak, nie boi się wyzwań. Kiedy jeszcze była malutka, uwielbiała robić zamieszanie i często zaczepiała inne futrzaki. Prawdziwy z niej łobuz!
- Przypomina mi mnie - mruknęłam pod nosem. - Jest pan pewien, że "śmiałość" to odpowiednie określenie?
- Dla mnie, jak najbardziej - odpowiedział.
Gdy skończyłyśmy oglądać hodowlę, właściciel jeszcze kilka razy pytał, czy damy sobie radę, aż wreszcie odjechał.
- Pora brać się do roboty! - krzyknęłam.
- A jak się wabi ten? - spytałam, wskazując na moje znalezisko.
- Ach, chciałaś powiedzieć ta. To samica i ma na imię Tatag - odpowiedział mężczyzna.
- Tatag? To z Jawajskiego śmiałość, prawda? - zapytałam.
- Prawda! Uwielbiam ten język - przyznał.
- A dlaczego akurat śmiałość? - dopytywałam.
- Ponieważ to bardzo energiczny futrzak, nie boi się wyzwań. Kiedy jeszcze była malutka, uwielbiała robić zamieszanie i często zaczepiała inne futrzaki. Prawdziwy z niej łobuz!
- Przypomina mi mnie - mruknęłam pod nosem. - Jest pan pewien, że "śmiałość" to odpowiednie określenie?
- Dla mnie, jak najbardziej - odpowiedział.
Gdy skończyłyśmy oglądać hodowlę, właściciel jeszcze kilka razy pytał, czy damy sobie radę, aż wreszcie odjechał.
- Pora brać się do roboty! - krzyknęłam.
<Inori?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz