Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

sobota, 18 lipca 2015

Rengiku

- Ej, mi możesz powiedzieć. Czasem zwierzenie się komuś nieznajomemu naprawdę pomaga -  świetnie, jeszcze tego mi teraz brakowało.
- Dosyć - wyszeptałam, ale wątpię, żeby to usłyszał.
- Słucham?
 - Powiedziałam dość! - tym razem już krzyknęłam, gwałtownie wstając. Jak ja mogłam pozwolić, żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie... Przeniosłam ciężar ciała z niedawno rannej nogi. Mimo wszystko, wciąż przypominała o sobie.
- Hej, spokojnie, tak? - chłopak też wstał i wyciagnął rękę chcąc mnie wyraźnie dotknąć, być może nawet przygarnąć i przytulić. Czyli zrobić ostatnią rzecz, na jaką mogłam sobie pozwolić. Może i to spotkanie było nad wyraz wstydliwą terapią szokową... ale terapią skuteczną.
- Kazałam chyba wszystkim trzymać się w grupach i nie opuszczać swoich obszarów - stwierdziłam sucho, na szczęście już wystarczająco opanowana, żeby zdążyć się ukryć na tą fasadą.
- Uciekanie od problemu w niczym nie pomoże - powiedział nieznajomy chłopak, starając się, by jego głos był jak najbardziej miękki i uspokajający. Nie cierpiałam takich ludzi, gubiłam przy nich wypracowane latami zachowania. Przystanęłam, a moje dłonie same zacisnęły się w pięści. Obejrzałam się przez ramię i przez ułamek sekundy wydawało mi się, że widzę kolegę mojego ojca - Garego Whitmore'a, Inkwizytora pierwszej kategorii. Zamrugałam szybko i to wrażenie zniknęło, chociaż muszę przyznać, że chłopak nieco przypominał Dragonistę. - Po prostu zaufaj mi powiedz, o co chodzi...
https://31.media.tumblr.com/749c273a14365f061399b15d1b9bbfb7/tumblr_inline_n5g1rwiFIA1rawf7b.gif- Dość tego! - nie wytrzymałam, moja ręka powędrowała automatycznie, zamrażając powietrze w zasięgu kilku metrów. Białowłosy nie zdążył do końca uskoczyć i jego buty i dolne części nogawek pokryły się grubym szronem. Wyglądał na naprawdę zszokowanego. Zakryłam usta dłońmi i zrobiłam krok w tył. Ostatnim razem moja kontrola nad żywiołem aż tak bardzo zniknęła bardzo dawno temu, nie byłam sobą i bardzo mi się to nie podobało. A najgorsze było to, że nie miałam na to najmniejszego wpływu. - Spieprzaj stąd jak najszybciej, kolejnym razem nie będę taka miła - syknęłam, starając się bezskutecznie ukryć rozpacz.
Odbiegłam do pokoju, wleciałam do środka i przypadłam do szyby akwarium oddychając ciężko. Jakie to szczęście, że nic mu sie nie stało podczas całego zamieszania. Do szyby tuż przy mojej twarzy podpłynął Wergiliusz i nastroszył się najmocniej, jak potrafił. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam wodzić palcem do szybie, przyglądając się podążającej za szlaczkiem rybie.
Po chwili udało mi się opanować na tyle, że wygrzebałam swój tablet i włączyłam wideorozmowę. Na wyświetlaczu pojawił się poddenerwowany Ray. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mężczyzna nie dostał jeszcze informacji, co się stało wcześniej.
- Ray? Przyślij mi tu kogoś jak najszybciej. Błagam, ja tego nie pociągnę... - niemal wyłkałam. Ktoś zapukał do moich drzwi...

<Ktosiu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony