Zostałam sama z niekontaktującą dziewczyną i dwójką Inkwizytorów po drugiej stronie monitora.
- Czemu pozwoliłeś jej iść? - spytałam nieco zirytowana. - Wiesz, że im dłużej będziemy to ciągnąć, tym większe potem będą problemy.
- Wiem. Ale przynajmniej chwilowo szkoła zajmie się czymś innym - odpowiedział spokojnie Ray.
- A Inkwizycja? - uniosłam znacząco brew.
- Luckiem zajmę się ja - wtrącił z uśmiechem Earl, wciąż obecny mimo wcześniejszego pożegnania. - A wyższe sfery to już niech załatwia ten tutaj. W końcu sam wpadł na taki pomysł - mężczyzna zachichotał złośliwie, opierając się na ramieniu swojego partnera.
- Jak tam chce...
- Ren, w dół! - zareagowałam zanim zdąrzyłam pomyśleć. Obróciłam się i zobaczyłam, jak biurko zawala się, rozpołowione przez miecz. Kto tu zostawił to żelastwo?! Nade mną stała Aya z wielkim dwuręcznym mieczem helleńskim, z którego podniesieniem nawet ja miałabym problem. Oczy dziewczyny były nienaturalnie czarne i nieobecne. Przeturlałam się po ziemi, żeby uniknąć kolejnego ataku.
- Przytrzymajcie Inkwizycję na tyle, na ile będzie to możliwe! I załatwcie mi tu Egzorcystę! - krzyknęłam do śnieżącego monitora, po czym sięgnęłam po metalowy karnisz na wieszaki, żeby chociaż tymczasowo mieć, czym się bronić. Sparowałam dwa szybkie ciosy, a pręt stał się bezużyteczny. Za drzwiami ktoś właśnie zorientował się, że dzieje się coś złego, ale przypadłam do drzwi i przekręciłam zamek. Żebym tylko miała przy sobie jakąkolwiek broń...
- Ani mi się waż! - wrzasnęłam przez drzwi. - To nie jest miejsce dla kotów - uchyliłam się, ale niezbyt szybko. Moją świadomość zalała fala gorąca i bólu. Machnęłam ręką na oślep, chcąc zamrozić przeciwniczkę, ale chyba nie dało to zbyt dużego efektu. Usłyszałam trzask wybijanej szyby, dalej straciłam już panowanie nad własnymi zmysłami.
<Tajemniczy ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz