Moje zdezorientowanie jeszcze wzrosło kiedy dostałam pełny opis sytuacji. Oderwałam wzrok od stołu, na którym dostrzegłam już wszystkie widoczne z tej odległości zadrapania i zwróciłam go w kierunku rozmówców. Przynajmniej wiedziałam już gdzie podziali się wszyscy uczniowie, ale...
- To... Co ja mam robić? - zapytałam, czując jak powoli kiełkuje we mnie niepokój. Naprawdę chciałam COŚ zrobić.
- Mogłabyś dołączyć do którejś z grup patrolowych - powiedział jakiś jasnowłosy chłopak. Nie znałam go. Właściwie jedyną osobą, którą tu znałam była Rengiku, którą znałam z widzenia.
- Ale w sumie z twoimi umiejętnościami mogłabyś się przydać tutaj - wtrąciła Rengiku - Jeśli tylko jesteś gotowa na ciężką pracę i dowodzenie innymi. - dodała.
Jej słowa docierały do mnie przez kilka sekund. Następnie w moim umyśle pojawiły się niezliczone odpowiedzi, argumenty i wątpliwości. Z moich ust niemal wydostało się głośne i bezsensowne "Ja?".
Moje milczenie chyba zostało uznane za wahanie.
- To jak, idziesz czy zostajesz? - powiedziała, lekko zirytowanym tonem.
Moje myśli ogarnął spokój. Podjęłam decyzję. I poczułam dziwną, nieracjonalną satysfakcję.
Złapałam głębszy oddech, podczas którego dotarł do mnie cały absurd sytuacji. Gdyby nie Izaya, którego zdążyłam już znienawidzić, choć jeszcze z nim nie rozmawiałam, nie byłby mnie tutaj i dalej bez celu kręciłabym się po szkole w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki.
-Zostaję - powiedziałam, sama dziwiąc się opanowaniem własnego głosu.
Dopiero teraz dostrzegłam ,że nadal skupiam na sobie całą uwagę zebranych.
-Więc...Co tu robimy? - zapytałam znów nieco zmieszana.
<Ganimedes? Keith? Katia? Rengiku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz