S+3 Zadanie
2 - para Ilość członków
Katia - S+M Towarzyszą
minimum 8 na osobę Ilość postów
maksimum 200 Ilość punktów
wstęp do Archiwów Inkwizycji Nagroda dodatkowa
2 - para Ilość członków
Katia - S+M Towarzyszą
minimum 8 na osobę Ilość postów
maksimum 200 Ilość punktów
wstęp do Archiwów Inkwizycji Nagroda dodatkowa
Post 1 - Keith
Katia już chciała otworzyć usta i coś powiedzieć, ale Rengiku była szybsza:
- No to załatwione. Zaczniecie od jutra - rzekła niedbale.
- Od jutra? Ale przecież... - zaczęła dziewczyna.
- Teraz powinnaś się porządnie wyspać. Jest bardzo późno. Wypocznij. Spotkamy się jutro o 7 przy stajniach. Dobrej nocy, wam obu - uśmiechnąłem się i wyszedłem.
Krętymi korytarzami dotarłem wreszcie do swojego pokoju. Opadłem bezwładnie na łóżko. Zanim zasnąłem, zacząłem się zastanawiać, czy trudno będzie nam odnaleźć inkwizytora Eskrawe. Pogrążony w głębokich rozmyślaniach, odpłynąłem w końcu do krainy snów.
- Dzień dobry - przywitałem się uprzejmie.
Dziewczyna aż podskoczyła.
- A, to ty - odetchnęła z ulgą.
- Wybacz, nie miałem zamiaru cię przestraszyć - zmieszałem się.
- Nic się nie stało.
- Mam nadzieję, że wypoczęłaś przez noc - odezwałem się.
- Można tak powiedzieć. Proszę, wybierz sobie konia. Niebawem musimy ruszać - poleciła.
Zacząłem przechadzać się pomiędzy boksami. Oglądałem każde ze zwierząt, ale na nic nie mogłem się zdecydować. Dokonywanie szybkich decyzji, to nie moja działka.
- Katia, mogłabyś mi pomóc? Zejdzie mi co najmniej dobę, zanim się zdecyduję na cokolwiek - poprosiłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Drugi boks od prawej - odparła przyjaźnie.
Podszedłem do wskazanego miejsca. Stał tam masywny, siwy koń ze zniewalającą czarną grzywą. Zerknąłem na lśniąca, metalową plakietkę. Okazało się, że była to klacz o imieniu Antiqa.
- Witaj - przywitałem się uprzejmie.
Zwierzę zarżało radośnie. Wyciągnąłem z koszyka soczyste jabłko i podałem jej. Zjadła owoc ze smakiem. Potem nałożyłem na jej grzbiet siodło, a następnie w odpowiednim miejscu umieściłem łuk i kołczan. Saksę schowałem sobie za pasek. Następnie przyszedł czas na uzdę. Kilka chwil później klacz była gotowa do drogi. Wyprowadziłem ją ostrożnie z boksu i podszedłem do Katii.
- Gotowe - ogłosiłem triumfalnie.
- Też już skończyłam. Możemy ruszać - powiedziała.
- Proponowałbym najpierw udać się w miejsce, gdzie ostatni raz widziałaś Dhirena. Może znajdziemy tam jakieś ślady albo świadków. Co ty na to? - zapytałem, a po chwili namysłu dodałem:
- Dobrze by było, gdybyśmy na bieżąco otrzymywali informacje o kolejnych występkach tego drania. Da się to załatwić?
Katia zamyśliła się, po czym powiedziała:
- ...
- No to załatwione. Zaczniecie od jutra - rzekła niedbale.
- Od jutra? Ale przecież... - zaczęła dziewczyna.
- Teraz powinnaś się porządnie wyspać. Jest bardzo późno. Wypocznij. Spotkamy się jutro o 7 przy stajniach. Dobrej nocy, wam obu - uśmiechnąłem się i wyszedłem.
Krętymi korytarzami dotarłem wreszcie do swojego pokoju. Opadłem bezwładnie na łóżko. Zanim zasnąłem, zacząłem się zastanawiać, czy trudno będzie nam odnaleźć inkwizytora Eskrawe. Pogrążony w głębokich rozmyślaniach, odpłynąłem w końcu do krainy snów.
~*~*~
Pierwsze promienie słońca przedarły się przez cienkie zasłony. Otworzyłem leniwie oczy i spojrzałem na zegarek. 5 rano. Miałem jeszcze 2 godziny. Mimo to podniosłem się z łóżka. Zjadłem szybkie śniadanie, a potem włożyłem na siebie wygodne spodnie, koszulkę z krótkim rękawem oraz ciemną kurtkę z kapturem. Na nogi wciągnąłem moje ulubione buty. Potem udałem się po swój łuk i kołczan. Postanowiłem zabrać też saksę. Na pewno mi się przyda. Po drodze wpadła mi też w ręce mapa miasta i okolic. W dobrym nastroju ruszyłem w kierunku stajni. Kiedy wyszedłem na zewnątrz, uderzyło mnie zimne, świeże powietrze. Uśmiechnąłem się. Kochałem przebywać na dworze. Mimo że misja była poważna, to cieszyłem się na podróż. Wreszcie dotarłem na umówione miejsce. Spojrzałem na zegarek. Wskazówki wskazywały 6:30. Wszedłem do środka. Byłem pewien, że Katii jeszcze nie ma. Jak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że ktoś oporządza konia w jednym z boksów. Gdy podszedłem bliżej, ujrzałem liderkę Magicznych. Stała odwrócona tyłem, więc mnie nie widziała.- Dzień dobry - przywitałem się uprzejmie.
Dziewczyna aż podskoczyła.
- A, to ty - odetchnęła z ulgą.
- Wybacz, nie miałem zamiaru cię przestraszyć - zmieszałem się.
- Nic się nie stało.
- Mam nadzieję, że wypoczęłaś przez noc - odezwałem się.
- Można tak powiedzieć. Proszę, wybierz sobie konia. Niebawem musimy ruszać - poleciła.
Zacząłem przechadzać się pomiędzy boksami. Oglądałem każde ze zwierząt, ale na nic nie mogłem się zdecydować. Dokonywanie szybkich decyzji, to nie moja działka.
- Katia, mogłabyś mi pomóc? Zejdzie mi co najmniej dobę, zanim się zdecyduję na cokolwiek - poprosiłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Drugi boks od prawej - odparła przyjaźnie.
Podszedłem do wskazanego miejsca. Stał tam masywny, siwy koń ze zniewalającą czarną grzywą. Zerknąłem na lśniąca, metalową plakietkę. Okazało się, że była to klacz o imieniu Antiqa.
- Witaj - przywitałem się uprzejmie.
Zwierzę zarżało radośnie. Wyciągnąłem z koszyka soczyste jabłko i podałem jej. Zjadła owoc ze smakiem. Potem nałożyłem na jej grzbiet siodło, a następnie w odpowiednim miejscu umieściłem łuk i kołczan. Saksę schowałem sobie za pasek. Następnie przyszedł czas na uzdę. Kilka chwil później klacz była gotowa do drogi. Wyprowadziłem ją ostrożnie z boksu i podszedłem do Katii.
- Gotowe - ogłosiłem triumfalnie.
- Też już skończyłam. Możemy ruszać - powiedziała.
- Proponowałbym najpierw udać się w miejsce, gdzie ostatni raz widziałaś Dhirena. Może znajdziemy tam jakieś ślady albo świadków. Co ty na to? - zapytałem, a po chwili namysłu dodałem:
- Dobrze by było, gdybyśmy na bieżąco otrzymywali informacje o kolejnych występkach tego drania. Da się to załatwić?
Katia zamyśliła się, po czym powiedziała:
- ...
<Katia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz