- Miguel Castellaro - mruknąłem, nonszalancko opierając się o pień starego dębu - Walczę metalowym kibo i rapierem. Specjalizuję się w manewrach obronnych i długiej walce. Słabszy jestem w sabotażu gdyż brakuje mi wyrachowania. - zakończyłem z lekkim uśmiechem, patrząc w oczy Izayi.
Ten gość nie wyglądał mi na godnego zaufania, a tym bardziej nie powierzyłbym mu dowodzenia żadną grupą. No, ale to nie do mnie należy ta decyzja, a liderki najwyraźniej są innego zdania. Tak czy inaczej nie zamierzałem ułatwiać facetowi całej sprawy, a przede wszystkim musiałem uważać by Inori i Nao nic się nie stało. Czułem się za nie odpowiedzialny....
- To skoro już wiesz o nas co chciałeś, możemy zacząć działać nie? - mruknęła zniecierpliwiona Nao, podejrzliwie patrząc na Zatushi'ego i przerywając moje rozmyślania.
(Izaya?)
Ten gość nie wyglądał mi na godnego zaufania, a tym bardziej nie powierzyłbym mu dowodzenia żadną grupą. No, ale to nie do mnie należy ta decyzja, a liderki najwyraźniej są innego zdania. Tak czy inaczej nie zamierzałem ułatwiać facetowi całej sprawy, a przede wszystkim musiałem uważać by Inori i Nao nic się nie stało. Czułem się za nie odpowiedzialny....
- To skoro już wiesz o nas co chciałeś, możemy zacząć działać nie? - mruknęła zniecierpliwiona Nao, podejrzliwie patrząc na Zatushi'ego i przerywając moje rozmyślania.
(Izaya?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz