Chciałem dać tej czerwonowłosej dziewczynie do zrozumienia, że źle zrobiła, ale owijanie jej linami, to było przegięcie. Nie rozumiałem zachowania Izayi. Spojrzałem na chłopaka ukradkiem. Na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Czyżby naprawdę nie przejmował się tym, co zrobił? Może jej nie znał, ale to nie powód, by kogoś atakować. Najgorsze było to, iż nie mogłem się pozbyć wrażenie, że takie postępowanie sprawia chłopakowi radość. Myśli kotłowały się w mojej głowie i wzajemnie prześcigały do momentu, gdy usłyszałem skrzypienie drzwi. Podniosłem wzrok. Wyglądało na to, że byliśmy na miejscu. Przekroczyłem próg i ujrzałem dość spore pomieszczenie. Na półkach leżały równo poukładane zwoje. Na wielkiej tablicy, która stała w środku pokoju, zawieszone zostały jakieś mapy, plany. Nie do końca wiedziałem, jakie jest nasze zadanie, ponieważ jeszcze nic konkretnego nie zostało nam powiedziane. Odważyłem się więc zadać pytanie:
- Czego od nas oczekujesz, Rengiku?
<Rengiku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz