Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

niedziela, 26 lipca 2015

Sara

Z ociąganiem otworzyłam oczy. Jedynie z przyzwyczajenia zerknęłam na zegarek. 9.49. Uśmiechnęłam się, wciąż oblepiona pajęczyną snów. Nagle do mojego umysłu przebiła się nieprzyjemna, natarczywa myśl. 9.49. Otworzyłam oczy, błyskawicznie siadając na łóżku. Spojrzałam jeszcze raz na zegar, mając nadzieję, iż godzina była tylko przewidzeniem. 9.50.
- O kurwa - powiedziałam, doskakując do szafy.
Spodnie, bluzka, kurtka, dwie różne skarpetki. Wszystko, co miałam w zasięgu wzroku wylądowało na łóżku. W pośpiechu ubrałam się, przygładziłam rozczochrane włosy i wybiegłam z domu.
Miałam wrażenie, że lecę, pędząc w stronę budynku szkoły. Cholera, cholera, cholera - słowo to odbijało się w moim umyśle niczym huk wystrzałów.
Wbiegłam do akademii. Ślizgając się na płytkach, pobiegłam w stronę mojej sali i z całej siły szarpnęłam za klamkę. Poczułam jednak opór. Zamknięte. Jęknęłam z frustracji. Dopiero teraz zauważyłam, jak cichy jest budynek. Jakby... Nigdzie nie prowadzono lekcji. Doskoczyłam do kolejnej z sal, usiłując ją otworzyć. Zamknięta. Tak jak myślałam.
Gdzie do cholery wszyscy wyszli?! W przypływie bezsilności kopnęłam ścianę, co spowodowało jedynie ból w stopie. Ból, który pozwolił mi oprzytomnieć. Rozejrzałam się po pustym korytarzu, szukając jakiegokolwiek dźwięku, oznaczającego, że gdzieś w tej szkole zachowała się jakakolwiek żywa dusza.
Po pewnym czasie udało mi się coś wyłowić. Coś jakby... krzyki. Ruszyłam korytarzem, szukając ich źródła. Z każdym moim krokiem odgłosy się nasilały. Byłam już przekonana, iż słyszę ludzkie głosy.
W końcu zatrzymałam się w jednym z korytarzy. Dźwięki kłótni były tu na tyle słyszalne, iż miałam wrażenie, że jej źródło jest tuż za drzwiami. Tylko... którymi?
Nagle jedne z drzwi otworzyły się z impetem. Instynktownie schowałam się za jedną z szafek. Z sali wyszedł ten sam chłopak, którego widziałam wieczorem. Zakiełkował we mnie nieracjonalny gniew. Przygryzłam wargę, usiłując odzyskać jasność umysłu. Całe szczęście Izaya skierował się w przeciwną stronę, znikając mi z oczu.
Wyszłam zza szafki i powoli ruszyłam w stronę przed chwilą otwartych drzwi. Miałam nieodparte wrażenie, że nie powinnam się tu znaleźć. W moich myślach tysiące głosów radziło, aby wrócić do domu, odpuszczając dzisiejszy dzień i udając chorobę. Odepchnęłam je i powoli otworzyłam drzwi.
Moim oczom ukazały się 4 osoby. Ich wzrok skierował się w moją stronę, sprawiając, iż poczułam się bardzo niezręcznie.
-Ja... - wydukałam, czując się coraz bardziej zmieszana. - Chyba ominęło mnie coś ważnego... Czy... Ktoś wyjaśni mi, gdzie podziali się wszyscy uczniowie? - zapytałam, wbijając wzrok w jeden ze znajdujących się w sali stołów.

<Ganimedes? Keith? Katia? Rengiku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony