Nie było sensu protestować. Wykonałem polecenie Katherine i poszedłem za
dwójką chłopaków. Miquel, który, jak się okazało, dzielił ze mną pokój,
był zajęty uspokajaniem tego drugiego, chyba Hiroko. Właściwie nie
zwracano na mnie uwagi, co było mi na rękę. Dotarliśmy do pokoju tamtego
ciemnowłosego. Oni weszli, a ja zostałem pod drzwiami. Oparłem się o
ścinę, raczej nie będę miał żadnego zajęcia. Wątpię, żeby ten Hiroko miał
zamiar próbować uciekać. Byliśmy w skrzydle Magicznych, więc czułem na
sobie spojrzenia przechodzących uczniów. Ignorowałem to i czekałem na
zmianę. Po jakimś czasie wyszedł blondyn, chyba bardzo się przejął
tamtym drugim. Musiałem tam stać przez jeszcze dobre dwie godziny zanim
pojawiła się jakaś dziewczyna, by mnie zmienić. Nie zwróciłem większej
uwagi, kto to. Poszedłem do swojego pokoju. Miquela już nie było.
Położyłem się i zasnąłem. Obudziłem się z rana. Dopiero po chwili
uświadomiłem sobie, że dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego. Westchnąłem i
spojrzałem na mundurek. Niby nie był zły, ale nie lubię takich stroi.
Apel miał być dopiero po południu. Poszedłem do biblioteki i tam
przesiedziałem ten czas. Gdy wróciłem, od razu ubrałem mundurek.
Poszedłem do sali. Oczywiście nie mogłem dojść normalnie. W połowie
drogi ktoś na mnie wpadł z takim impetem, że oboje się przewrociliśmy.
Podniosłem się pierwszy.
- Mogłabyś uważać - mruknąłem.
<Ktoś?>
- Mogłabyś uważać - mruknąłem.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz