Spojrzałem na nią zdziwiony. Wpuściła jakąś zamrożoną kulkę do bluzki.
Przez chwilę śledziłem los kulki jednak podniosłem wzrok bo jeszcze
uznałaby, że gapię jej się na biust. Moje myśli jednak zaprzątała sprawa
treningu. Nie byłem pewien czy to dobry pomysł, znaczył tyle, że będę
musiał przebywać w jej towarzystwie. Zawsze trenowałem sam. Byłem
świadom, że w tej szkole będę musiał współpracować z innymi, ale nadal w
pewnym sensie mi to przeszkadzało. Z drugiej strony lepszej okazji do
poćwiczenia pewnie w najbliższym czasie nie będzie.
- No dobra i tak nie ma tu nic ciekawszego do roboty.
- Tutaj jest wiele ciekawych miejsc.
- Będę się musiał rozejrzeć i przy okazji nie zginąć - powiedziałem. Spodziewałem się, że nie będzie łatwo.... ale to, co tam się działo przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Byłem wykończony, nie sadzę bym miał słabą kondycję, ale tym razem wydawała się zbyt mała.
- I jak się podobało? - spytała mentorka po treningu.
- Wspaniale - mruknąłem i wyszedłem z sali. Dotarcie do mojego pokoju (który jak się okazało będę z kimś dzielił, biada temu nieszczęśnikowi) czyli kolejna fala pułapek zajęło mi trochę czasu. Rok szkolny się jeszcze nie zaczął, a ja już jestem cały poobijany. Pewnie z czasem się do tego przyzwyczaję, jak i do każdego możliwego rodzaju bólu. Dostałem się do łazienki i trochę ogarnąłem. Zmieniłem strój, w pierwszej chwili miałem zamiar po prostu paść na łóżko, ale przystnąłem, gdy zobaczyłem ogród za oknem. Postanowiłem wydostać się na zewnątrz. Jakoś mi się to udało. Jak tak dalej pójdzie, to może w końcu nie będzie mi już nic przy takim spacerku. Gdy tylko wydostałem się na zewnątrz, od razu poczułem się lepiej. Ruszyłem jakąś ścieżką prosto przed siebie, chciałem trochę poznać ten teren. Trochę odpłynąłem myślami. Zastanawiałem się, czy naprawdę jestem tak beznadziejny, że po jednym treningu umieram. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk łamanej gałązki. Chyba po całym dniu pułapek jestem już zbyt przewrażliwiony od razu dobyłem miecz spodziewając się wszystkiego. Zamiast tego jednak wyszła jakaś osoba. Odetchnąłem i przyjąłem zwykłą pozycję. Najwidoczniej czegoś ode mnie chciała bo do mnie podeszła,
<Ktoś?>
- Tutaj jest wiele ciekawych miejsc.
- Będę się musiał rozejrzeć i przy okazji nie zginąć - powiedziałem. Spodziewałem się, że nie będzie łatwo.... ale to, co tam się działo przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Byłem wykończony, nie sadzę bym miał słabą kondycję, ale tym razem wydawała się zbyt mała.
- I jak się podobało? - spytała mentorka po treningu.
- Wspaniale - mruknąłem i wyszedłem z sali. Dotarcie do mojego pokoju (który jak się okazało będę z kimś dzielił, biada temu nieszczęśnikowi) czyli kolejna fala pułapek zajęło mi trochę czasu. Rok szkolny się jeszcze nie zaczął, a ja już jestem cały poobijany. Pewnie z czasem się do tego przyzwyczaję, jak i do każdego możliwego rodzaju bólu. Dostałem się do łazienki i trochę ogarnąłem. Zmieniłem strój, w pierwszej chwili miałem zamiar po prostu paść na łóżko, ale przystnąłem, gdy zobaczyłem ogród za oknem. Postanowiłem wydostać się na zewnątrz. Jakoś mi się to udało. Jak tak dalej pójdzie, to może w końcu nie będzie mi już nic przy takim spacerku. Gdy tylko wydostałem się na zewnątrz, od razu poczułem się lepiej. Ruszyłem jakąś ścieżką prosto przed siebie, chciałem trochę poznać ten teren. Trochę odpłynąłem myślami. Zastanawiałem się, czy naprawdę jestem tak beznadziejny, że po jednym treningu umieram. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk łamanej gałązki. Chyba po całym dniu pułapek jestem już zbyt przewrażliwiony od razu dobyłem miecz spodziewając się wszystkiego. Zamiast tego jednak wyszła jakaś osoba. Odetchnąłem i przyjąłem zwykłą pozycję. Najwidoczniej czegoś ode mnie chciała bo do mnie podeszła,
<Ktoś?>
Na Zad. spec. mamy jeszcze 2 miejsca....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz