W tej szkole waleczność biorą
chyba ciut za bardzo na serio – pomyślałem, kiedy o mały włos nie oberwałby
książką po głowie. Jednak najwyraźniej nie wszyscy tu byli tacy. Inori nie
miała najwidoczniej ochoty włączać się w całe to zamieszanie, a ja nie miałem
pojęcia czy taka jest zawsze czy też jest to wina jej ponurego nastroju.
Tak czy siak ta dziewczyna mocno
mnie zaintrygowała i nie zamierzałem tak łatwo pozwolić jej się wymknąć.
- Poczekaj! – poprosiłem – Dokąd idziesz?
- Na trening z liderką – burknęła
– Wszyscy nowi mają się podobno stawić.
- Dobrze wiedzieć – prychnąłem rozbawiony
– Też jestem nowy, więc siedzimy w tym razem.
- No to chodź – Inori wzruszyła
ramionami – Tylko siedź cicho z łaski swojej.
- Aż tak bardzo cię drażnię? – zacząłem
się z nią droczyć, wyprzedzają ja i idąc tyłem.
- Nie no skąd – mruknęła
ironicznie – Popisy mnie nie ruszają, ale może byś mnie puścił przodem, co? Bo
się spóźnimy, a ja nie chcę bury dostać.
- Wedle życzenia – skłoniłem się
dwornie z szerokim uśmiechem, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało – Panie przodem.
Dziewczyna prychnęła, po czym
minęła mnie z dumnie podniesioną głową. Poszedłem za nią, próbując stłumić
śmiech. Po kilku minutach weszliśmy do sali treningowej tuż za jakimś
blondynem.
- No witam spóźnialskich –
syknęła czarnowłosa dziewczyna – Dobrze, że wreszcie raczyliście się pojawić, a
teraz do roboty!
- Trochę więcej luzu mentorko –
parsknął blondyn – Nie chcesz najpierw usłyszeć najświeższych ploteczek.
- Siedź cicho Nathan – warknęła liderka
– Nie zaskoczysz mnie żadnymi informacjami.
- Tak? – blondyn uśmiechnął się
arogancko – A wiesz już o blondynie w garniturze wizytującym Magicznych? –
zakpił.
- Że co?! – wściekła się
dziewczyna – Inkwizytor w naszej szkole?!
- Nie wiem czy to był inkwizytor –
wyjaśnił chłopak – Ale wyglądał mi na ważnego gościa i miał w twarzy okrutną
wściekłość.
- No pięknie – mruknęła Rengiku,
po czym odwróciła się do starszego ucznia, stojącego w koncie – Gin poprowadzisz
im trening. – zakomenderowała – Ja muszę zobaczyć coś się tam dzieję, a ty
Nathan i… ty – wskazała na mnie – pójdziecie ze mną.
(Rengiku?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz