Szybko przebiegłam wzrokiem rządek nazwisko aż wreszcie
dotarłam do szukanego.
- Himura… pokój 42 – mruknęłam – Wygląda na to, że będziesz
miała dwie lokatorki – dodałam, odwracając się do Seo.
- Super… - dziewczyna nie wyglądała na zachwyconą – I gdzie
tu prywatność?
- Jak będziesz miała ich dość zawsze możesz iść do biblioteki
– podsunęłam, a widząc jej minę dodałam – Albo do ogrodu.
- W sumie racja – mruknęła nieprzekonana – Ale i tak będę z
nimi spędzać większość czasu, a sama wiesz, jaka ja jestem nieśmiała… i
niezdarna. A co jeśli się nie dogadamy?
- Na razie się tym nie zamartwiaj. – poradziłam – Obie dziewczyny
jeszcze nie dojechały, więc póki, co masz cały pokój dla siebie.
- W takim razie lepiej pójdę się rozpakować – zadecydowała
Seo, wstając. – Powiesz mi jak tam dojść?
- Po prostu Cię zaprowadzę – uśmiechnęłam się
Po chwili byłyśmy znów na korytarzu, ale nie musiałyśmy iść
zbyt daleko, bo pokój dziewczyny mieścił się po prostu na końcu korytarza.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać –
powiedziałam na pożegnanie, wyczuwając, że dziewczyna potrzebuje teraz zostać
sama.
- Jasne, do zobaczenia – pożegnała się z uśmiechem, po czym
zamknęła za sobą drzwi.
Przestań się martwić Czarnowidzu i przyjdź do mnie –
usłyszałam na poły rozbawiony na poły rozdrażniony głos smoka, a moment później
w mojej głowie pojawił się obraz polany w środku lasu jakieś sto mil od
ludzkich zabudowań. Ucieszyłam się, bo to oznaczało, że jest szansa na trochę
spokoju.
Będę do dwóch godzin – przesłałam Renowi odpowiedź, po czym
puściłam się pędem na dół.
Szybko przemierzyłam teren szkoły i po kilku minutach byłam
już w stajni. Był to duży, niski budyneczek, wspólny dla obu klas. Od razu
podeszłam do Nari, szybko ją oporządziłam i wyprowadziłam z boksu. Na zewnątrz
wskoczyłam na grzbiet klaczy i ponagliłam ją by od razu przeszła w kłus. Po około
ponad godzinie leśnej wędrówki trafiłyśmy wreszcie do celu.
Polana była na tyle wielka, że Ren bez trudu się na niej
mieścił. Gdy nadjechałam leżał wygodnie rozłożony na miękkiej trawie i
przyglądał mi się wielkim, złotym okiem. Zeskoczyłam z Nari, pozwalając jej odpocząć,
po czym podeszłam do smoka i pogładziłam jego ciemne łuski.
Wreszcie razem Maleńka – mruknął zadowolony
- Tak – zaśmiałam – Ja też się cieszę, że Cię widzę.
Jednak zanim zdążył odebrać należną porcję pieszczą, smok
spiął się wyraźnie i warknął.
- Co jest?
Mamy towarzystwo – mruknął
- Kto?
Samotny jeździec, dosyć młody – odparł zwięźle
– Ze szkoły?
Tak
Domyśliłam się, że to jakiś ciekawski uczeń musiał mnie
zauważyć i niezwykle dyskretnie śledzić. Nie raz już się tak zdarzało, więc nie
przejęłam się tym zbytnio. Byłam za to ciekawa jak nieznajomy, prawdopodobnie
nowy uczeń zareaguje na widok smoka. Zwłaszcza, że było niemal pewne, iż nie dotarły
do niego jeszcze plotki o mim towarzyszu roznoszone po całej szkole.
(Kto był taki ciekawski i wybrał się do lasu szukać
przygód?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz