Miguel wraz z jeszcze jakimś chłopakiem poszli z Rengiku. A mój trening
prowadził nijaki Gin. Myślałam, że jest to ktoś, kto będzie przestrzegał
jakichś tam zasad i nie będzie można używać do końca swoich umiejętności,
jak i siły. Ale, ku zdziwieniu, mogliśmy walczyć bez żadnych
ograniczeń. Po przydzieleniu nas do par moim
pierwszym przeciwnikiem była dziewczyna imieniem Nao. Gdy walczyłam z
Nao, mogłam zauważyć, że świetnie się przy tym bawi. Prawie wcale nie
walczyłyśmy na ziemi. Jej shurikeny odbijały się o moje wachlarze,
byłyśmy na tym samym poziomie walki. Trochę się ucieszyłam, że mogę
wreszcie z kimś na poważnie powalczyć i nawet dobrze się przy tym
bawiłam. Świetnie się z nią walczyło, z naszych twarzy prawie wcale nie
schodziły podstępne uśmiechy, ale nim się spostrzegłyśmy, upłynął nasz
czas i miałyśmy remis. Na koniec walki podałyśmy sobie ręce.
Następnym przeciwnikiem na treningiem był sam pan Gin. Czas ruszył, a my
stanęliśmy do walki. Przez czas, w którym walczyłam z panem Ginem, mężczyzna dawał mi
rady w jaki sposób mam atakować i inne tego typu rzeczy. Zrozumiałam
wtedy, że muszę wziąć się za siebie i doskonalić swoje umiejętności. Po
długim i trochę wyczerpującym treningu wszyscy poszli się przebrać i
odpocząć w swoich pokojach. Ja natomiast zostałam i zaczęłam swój
trening, w którym brałam pod uwagę swoje wszystkie błędy, jakie
popełniłam wcześniej. Mniej więcej po
trzydziestu minutach dołączył do mnie Nao, z którą uprzednio walczyłam.
- Czy mogę się dołączyć? - zapytała, uśmiechając się.
- Jeżeli chcesz, to czemu by nie - odpowiedziałam, spoglądając na dziewczynę.
<Nao?>
- Czy mogę się dołączyć? - zapytała, uśmiechając się.
- Jeżeli chcesz, to czemu by nie - odpowiedziałam, spoglądając na dziewczynę.
<Nao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz