Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

sobota, 4 lipca 2015

Miguel

- To tutaj Mauricio – powiedziałem, dając znak by mężczyzna zatrzymał samochód.
Mauricio był w naszej rodzinie odkąd pamiętam, pracował tu, jako lokaj, czasem szofer, ale dla mnie i rodzeństwa był niczym jeszcze jeden dziadek.
- Wnieść bagaże? – zapytał, parkując przed ogromnym budynkiem mojej nowej szkoły.
- Poradzę sobie – odparłem rozbawiony, wysiadając z auta i otwierając bagażnik.
Pod czujnym okiem Mauricia zarzuciłem torbę na ramię i wyjąłem walizkę. Wolną ręką uchwyciłem mocno swoją broń i wreszcie byłem gotowy.
- Jesteś już wolny – zwróciłem się do szofera
- Do widzenia paniczu – Mauricio ukłonił się z szacunkiem
- Do zobaczenia! – Zawołałem, po czym szparkim krokiem ruszyłem w stronę czerwonego gmachu.
Z tego, co się zdążyłem zorientować moja klasa zajmowała zachodnią część szkoły. Chciałem jak najszybciej pozbyć się tych wszystkich szpargałów toteż niemal wbiegłem do budynku. Dalej nie poszło mi już tak łatwo, bo każdy skrawek korytarza w zachodnim skrzydle podobny był do pola bitwy. Musiałem, co chwila robić uniki lub odbijać lecące na mnie obiekty za pomocą kibo. Przyznam szczerze, że mnie to bawiło, a miny właścicieli broni, gdy ta wracała do nich niczym bumerang były po prostu bezcenne.
Kiedy w końcu znalazłem się w swoim pokoju od razu zauważyłem, że mój współlokator już się wcześniej tu pojawił, bo łóżko było rozburzone, a na jednym z biurek ustawiono stos podręczników. Zaciekawiony rzuciłem okiem na pierwszą z brzegu książkę. Była to „Strategia stosowana” podpisana przez niejakiego Nathaniela Rize. Ciekaw byłem czy będzie dało się z nim pogadać, ale nie miałem zamiaru siedzieć tu i czekać aż się łaskawie raczy pojawić. W rekordowym tempie wypakowałem wszystkie swoje rzeczy do szafy i szafek, a potem wyszedłem wciąż z kibo w prawej dłoni. Nie miałem zamiaru dać się komuś zaskoczyć i oberwać już w pierwszym dniu szkoły.
Zacząłem spacerować po korytarzach, wchodząc do wszystkich interesujących pomieszczeń jak biblioteka, kafeteria czy sala treningowa. Wszędzie było tłoczno i głośno, ale na parterze moją uwagę zwróciły dwie dziewczyny. Jedna wyglądała na zdezorientowaną i z lekka zirytowaną, a druga, która rozmawiała przez telefon była blada i jakby zszokowana.
- Cześć – przywitałem się, podchodząc do nich – Coś nie tak?
- Nie twój interes – warknęła ta blada dziewczyna, chowając telefon do kieszeni – Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy i lepiej zostaw mnie w spokoju!
Po tych słowach dziewczyna pobiegła w sobie tylko wiadomym kierunku, a ja zostałem z białowłosą dziewczyną, która była chyba równie zdziwiona całym zajściem, co ja.

(Inori?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony