- Rengiku? - zastanowiłam się przez chwilę. Coś mi świtało. - Znaczy się naszą liderkę, tak? - w końcu skojarzyłam. Chłopak przytaknął lekko. - Niezbyt, a co?
- No... kazali ma załatwić pewną sprawę, a ona podobno dba o pieniądze, więc... - ten chłopak nie miał zbyt wielkiej siły przebicia, co? No, ale nie każdy się urodził taki sam.
- To może spróbuj w dyrekcji, co? Na samym dole jest, chyba ktoś tam będzie - wzruszyłam ramionami i odeszłam.
Przeszłam korytarzem i... znowu na kogoś wpadłam. Ja nie wiem, co to za dziwny dzień. Już po chwili ciągnęłam swoją nową "ofiarę" - Inori - po szkole, pokazując na prawo i lewo wszystko, co zdążyłam już tutaj poznać. Nie było tego dużo, ale zawsze coś. Moja towarzyszka prawie w ogóle nie mówiła, więc ja to robiłam, bo ktoś w końcu musiał. W pewnym momencie zadzwonił mi telefon.
- Dasz mi chwilkę, to chyba ważne - uśmiechnąłem się i nie czekając na odpowiedź sięgnęłam do kieszeni i wyciagnęłam komórkę. Na wyświetlaczu widniało "Mama". Zdziwiona odebrałam.
- Tak? - spytałam wesoło.
- Mei... - głos matki był słaby i drżący. - Twój tata miał poważny wypadek, wracaj jak najszybciej - zdębiałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz