Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Ganimedes

Podążałem za zwierzątkiem rozglądając się na boki, fałdy tuniki plątały mi się między nogami, dlatego też musiałem chwycić je w poły i w tej sytuacji wybitnie już przypominałem kobietę. Obrazu dopełniła brzęcząca przy każdym kroku biżuteria. Dzięki Bogu chociaż sandały trzymały się jako tako na nogach. Jeszcze tego brakowało, żebym hasał po czyimś ogrodzie boso niczym nimfa. A nie. Wróć. Ubrań jeszcze nie zgubiłem. W ten właśnie sposób, przeklinając w myślach wymyślny ubiór, nie dostrzegłem zbliżającej się do mnie postaci. Wymamrotałem instynktowne przeprosiny i odsunąłem się na kilka kroków do tyłu aby pozbierać myśli i znaleźć język w gębie. Pytanie, które usłyszałem spowodowało, że poczułem się,  jakbym przeżył kolejne uderzenie. Tym razem bronią obuchową prosto w głowę uświadamiając sobie, że nie skłamałbym, gdybym powiedział, że mam ją tylko po to, żeby woda się do środka nie lała. Ot, totalna pustka i proszę państwa, jeszcze trochę i będziemy mieli klasyczną blondynkę z dowcipów.
- Uciekała, więc ją goniłem - odważyłem się w końcu odpowiedzieć. Nie podnosiłem jednak wzroku, utkwił w ziemi, a ręce splotłem z przodu, zupełnie jak wtedy, kiedy służba pałacowa przyłapała mnie ma wspinaniu się po drzewie. Dlaczego akurat to pamiętam? Po chwili zdałem sobie sprawę, że moja odpowiedź była również szalenie infantylna, ale przecież była to prawda. W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo ostatecznie dzięki temu, że moje oczy skierowane były na trawę dostrzegłem, że wiewiórka o złotej sierści czai się tuż obok nogi dziewczyny, na którą wpadłem.
- Tu jesteś… - powiedziałem bardziej do siebie niż do futrzaka i, przepraszając po raz kolejny, kucnąłem przy stopach czarnowłosej i pochwyciłem uciekinierkę. Ponownie odstąpiłem na bezpieczną odległość. Gryzoń wspiął się po mojej ręce na ramię. Teraz można było zauważyć rażące podobieństwo. Szczególnie w oczach.
- Zdaje się, że ją przyzwałem. Ma na imię Melpomena - objaśniłem, tym razem patrząc nieznajomej w oczy. W głowie miałem tysiące pytań, które chciałbym jej teraz zadać, a tkwiłem milcząc, bo nie potrafiłem dobrać słów. Zgubiłem się… Nie, nie rób z siebie większej sieroty niż jesteś. Gdzie ja jestem? A jeśli pomyśli, że to żart? Spadłem z rydwanu. Chwila moment i weźmie cię za wariata. Kim ja jestem? To chyba sam powinienem wiedzieć najlepiej, a że nie wiem… No cóż, mam problem.
Podejmując te przemyślenia miałem chwilę czasu, by się jej przyjrzeć. Miała zupełnie odmienny strój niż ja, nie przypominający niczego co znałbym na co dzień. Po jej wyrazie twarzy zorientowałem się, że pomyślała o mnie to samo. Nabrałem powietrza do płuc i składając dworski ukłon godny dobrze wychowanej greczynki, oświadczyłem:
- Na imię mi Ganimedes, obudziłem się w tym ogrodzie i niewiele pamiętam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony