Po ustaleniu dokładniejszego planu działania i przydzieleniu rzeczy do uzyskania, ruszyłam do skrzydła Walecznych. Rozejrzałam się uważnie, wzrokiem szukając pokoju chłopaka.
To pewnie ten – podeszłam do drzwi i uderzyłam w nie delikatnie ręką, jednakże nikt nie otwierał. Domyśliłam się, że nikogo nie ma w pokoju.
Jak mam tam wejść? – zastanawiałam się. Miałabym kłopoty, gdybym stopiła zawiasy w drzwiach. To było jednak jedyne, co mogłam zrobić. Nie włamię się przez okno… W sumie czemu nie?
Wyszłam ze szkoły i prawie okrążając budynek, stanęłam pod oknami. Kiedy wreszcie ustaliłam, które należy do Izayi, zostało mi tylko się do niego wdrapać. Ku mojemu zdziwieniu, prawie wszystkie okna były otwarte. Cóż, było mi to na rękę. Rozejrzałam się, czy nikt nie patrzy, po czym wskoczyłam na parapet okna, z którego przeszłam do pokoju Izayi. Jestem tu tylko, by wziąć te liny, toteż nie rozglądając się zbytnio, przystąpiłam do działania. Zobaczyłam mój cel przy biurku. Jednakże, zerwałam się tak nerwowo, że nie zauważyłam taboretu, przez który wywróciłam się na szafę z ubraniami - Izaya, wybacz mi za syf...
- Ałł… - syknęłam głośno.
Mimo to, nie miałam czasu na leżenie i trzymanie się za krwawiącego palca. Wstałam i podeszłam do biurka, zabrałam liny, po czym trochę jeszcze przeklinając na taboret, wyskoczyłam z okna.
Wróciwszy do szkoły, weszłam do sali ziołolecznictwa i przeklinając głośno, dałam Rias liny. Obie dziewczyny już na mnie czekały, tak na marginesie.
- Co się stało? – zapytały chórem, widząc moje potargane włosy, krwawiącego palca i ranę na policzku, którą zrobiłam wyskakując z okna.
- Nie denerwujcie mnie nawet! Drzwi do pokoju Izayi były zamknięte, więc weszłam oknem. W pomieszczeniu potknęłam się jednak o taboret i pierdolnęłam w szafę, stąd zakrwawiony palec. Natomiast wychodząc z pokoju, a dokładniej zeskakując z okna za mocno się odepchnęłam i wpadłam w krzaki – westchnęłam przy końcu.
- Nie mogłaś wziąć zapasowego klucza? – zapytała Rias.
Na te słowa uderzyłam się ręką w czoło. Czemu nie przyszło mi to do głowy?!
- Ehh… W każdym razie, masz tutaj magiczne liny – zmieniłam szybko temat.
<Rias?>
To pewnie ten – podeszłam do drzwi i uderzyłam w nie delikatnie ręką, jednakże nikt nie otwierał. Domyśliłam się, że nikogo nie ma w pokoju.
Jak mam tam wejść? – zastanawiałam się. Miałabym kłopoty, gdybym stopiła zawiasy w drzwiach. To było jednak jedyne, co mogłam zrobić. Nie włamię się przez okno… W sumie czemu nie?
Wyszłam ze szkoły i prawie okrążając budynek, stanęłam pod oknami. Kiedy wreszcie ustaliłam, które należy do Izayi, zostało mi tylko się do niego wdrapać. Ku mojemu zdziwieniu, prawie wszystkie okna były otwarte. Cóż, było mi to na rękę. Rozejrzałam się, czy nikt nie patrzy, po czym wskoczyłam na parapet okna, z którego przeszłam do pokoju Izayi. Jestem tu tylko, by wziąć te liny, toteż nie rozglądając się zbytnio, przystąpiłam do działania. Zobaczyłam mój cel przy biurku. Jednakże, zerwałam się tak nerwowo, że nie zauważyłam taboretu, przez który wywróciłam się na szafę z ubraniami - Izaya, wybacz mi za syf...
- Ałł… - syknęłam głośno.
Mimo to, nie miałam czasu na leżenie i trzymanie się za krwawiącego palca. Wstałam i podeszłam do biurka, zabrałam liny, po czym trochę jeszcze przeklinając na taboret, wyskoczyłam z okna.
Wróciwszy do szkoły, weszłam do sali ziołolecznictwa i przeklinając głośno, dałam Rias liny. Obie dziewczyny już na mnie czekały, tak na marginesie.
- Co się stało? – zapytały chórem, widząc moje potargane włosy, krwawiącego palca i ranę na policzku, którą zrobiłam wyskakując z okna.
- Nie denerwujcie mnie nawet! Drzwi do pokoju Izayi były zamknięte, więc weszłam oknem. W pomieszczeniu potknęłam się jednak o taboret i pierdolnęłam w szafę, stąd zakrwawiony palec. Natomiast wychodząc z pokoju, a dokładniej zeskakując z okna za mocno się odepchnęłam i wpadłam w krzaki – westchnęłam przy końcu.
- Nie mogłaś wziąć zapasowego klucza? – zapytała Rias.
Na te słowa uderzyłam się ręką w czoło. Czemu nie przyszło mi to do głowy?!
- Ehh… W każdym razie, masz tutaj magiczne liny – zmieniłam szybko temat.
<Rias?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz