Kiedy dotarłam do kafeterii,
czekała już na mnie spora grupa uczniów. Były to przede wszystkim osoby ze
starszych roczników, wśród których niemal od razu zlokalizowałam Toma. Chłopak
z wyglądu przypominał typowego kujona. Nienagannie doprasowana biała koszula,
spodnie w "kantkę", okulary w rogowych oprawkach i lekko przylizane włosy w
żadnym razie nie odzwierciedlały charakteru chłopaka. Toma świetnie opisywały
dwa słowa: dusza towarzystwa. Zabawny, wyrozumiały i skory do imprezowania był
jednocześnie moją prawą ręką i gwiazdą swojego rocznika. Był odpowiedzialny, a
ludzie się go słuchali toteż teraz bez wahania powierzyłam mu dowodzenie
największą z grup.
- Musimy wzmocnić szkolne bariery
i zabezpieczenia – wyjaśniłam zwięźle, zwracając się zarówno do chłopaka jak i
reszty starszych uczniów – Wzmocnijcie mury i otoczcie szkołę taką ochroną jak
tylko zdołacie, bo za kilka godzin możemy się spodziewać powrotu Rengiku z
opętaną dziewczyną, a ona do słabych nie należy.
- Dobra, zajmiemy się tym - Tom
poważnie skinął głową - Katia, ale zdajesz sobie sprawę, że jak ona przekroczy
próg budynku to większość zaklęć przestanie na nią reagować? Jedyne, co
zostanie to umocnienia...
- Wiem – przyznałam, – Dlatego przerobimy
jeden pokój na magiczne więzienie tak, by nie uciekła i nie zniszczyła
wszystkiego w promieni kilku mil.
- Jest do tego zdolna?! –
wtrąciła się Mary, stając za moimi plecami
- Sama nie – przyznałam – Ale
skoro nagle miała dość siły i umiejętności by pokonać Rengiku to demon, który
ją opętał może jej też użyczyć mocy magicznej, zwłaszcza, że Aya ma w tym
kierunku naturalne predyspozycje. Poza tym, lepiej żeby w czasie egzorcyzmów
była w zabezpieczonym pomieszczeniu, bo wtedy wiele rzeczy może się wymknąć
spod kontroli…
Widziałam, że moje słowa wywarły
spore wrażenie na zebranych, do których chyba wreszcie dotarło jak wielkie
zagrożenie stanowi dla nas ta dziewczyna.
- Mamy przygotować ten pokój jak
skończymy ze szkołą? - zapytał Tom
- Nie – pokręciłam głową – Macie
już swoje zadanie i tylko na nim się skupcie. Magicznym więzieniem zajmie się
ktoś inny.
- Dobra to do roboty - przytaknął
Tom, po czym zawołał – Starsze klasy idą za mną!
Wszyscy od razu go posłuchali i
przez jakiś czas w kafeterii zapanował prawdziwy chaos, bo jedni uczniowie wchodzili,
podczas gdy drudzy chcieli wyjść. W końcu jednak zrobiło się ciszej i znacznie
mniej tłoczno, bo wokół mnie zgromadzili się jedynie uczniowie z
pierwszego rocznika. Podeszłam do nich, szybko ogarniając wszystkich wzrokiem i
dopasowując do poszczególnych zadań.
- Słuchajcie – odezwałam się
wreszcie, przerywając zaciekawione i zdezorientowane szepty – Opętana
dziewczyna została odnaleziona, a teraz śledzą ją Waleczni. Rengiku wraz z
wyspecjalizowaną grupą podjęła się złapania naszej uciekinierki i doprowadzenia
jej do szkoły. Niestety Aya wciąż stanowi dla nas bardzo duże zagrożenie,
dlatego musimy się jak najlepiej przygotować na jej powrót. Starsi uczniowie
dostali za zadanie umocnienie szkolnych murów. Wy również zostaniecie
podzieleni na grupy i przydzielę wam poszczególne zadanie, ponieważ do
zrobienia jest bardzo dużo, ale na początek musicie przejść krótkie szkolenie
obronne. Chodźcie za mną – dodałam na koniec, po czym szybkim krokiem opuściłam
kafeterię.
Zaprowadziłam swoją grupę do
dużej sali ćwiczebnej, do tej pory im nieznanej, ponieważ korzystać z niej
mogli jedynie starsi uczniowie. Było tu mnóstwo miejsca, więc gestem pokazałam
reszcie by ustawiła się w większych odległościach od siebie.
- Na lekcjach magii obronnej
będziecie uczyli się tworzenia różnych barier i tarcz chroniących od
poszczególnych zagrożeń – odezwałam się, gdy wykonali już moje polecenie – Na
nieszczęście nie odbyło się zbyt wiele zajęć z tego przedmiotu, więc musicie
odbyć kurs w przyśpieszonym tempie. Mimo ochrony nałożonej na budynek musicie
umieć stworzyć tak zwaną osłonę personalną i utrzymywać ją non stop do czasu
uporania się z całą sytuacją. Ta osłona, tak jak nieustająca czujność i refleks
u Walecznych pozwoli wam przetrwać następne godziny bez większych obrażeń…
Zakończywszy część wprowadzającą,
przeszłam do ćwiczeń oddechowych na rozluźnienie i koncentrację. Gdy już miałam
pewność, że wszyscy są skupieni, stworzyłam między naszymi umysłami delikatną więź,
po czym gładko przeszłam do wizualizacji i panowania nad energią.
Każdy z was ma trochę inne moce, które są zależne od indywidualnego
talentu i predyspozycji. Jednakże wszystkich magicznych łączą posiadane pokłady
energii. Rzecz jasna każde z was posiada ograniczoną ilość tej energii i w
zależności od uwarunkowań genetycznych macie jej mniej bądź więcej. Możecie
używać jej instynktownie, ale tylko do posługiwania się indywidualnymi mocami. Natomiast,
jeśli uda wam się zwizualizować jej źródło, przy odrobinie ćwiczeń i
koncentracji możecie używać jej do bardziej zaawansowanych celów.
Przez następny kwadrans pomagałam
każdemu w indywidualnym dotarciu do tkwiącej w nich energii, a gdy już wszyscy
nauczyli się z niej czerpać, przeszłam do meritum całych zajęć.
Energia może być przez was wypuszczana, jako światło, ciepło bądź magia
w najczystszej postaci. Na początek chciałabym, żeby każde z was spróbowało się
otoczyć światłem, ponieważ to jest najłatwiejsze i nie zużyjecie zbyt wiele
energii. Zacznijcie od prawej dłoni, a potem powoli zwiększajcie powierzchnię,
na której świetlna powłoka ma się rozprzestrzenić…. Właśnie tak. Teraz dodajcie
do tego odrobinę ciepła….
- Aua! O cholera! – wrzasnęła
nagle Rias, a wszyscy aż podskoczyli, otwierając szeroko oczy.
Rękaw szaty najmłodszej z
dziewcząt płonął, a ona spanikowała i wymachiwała ręką na wszystkie strony by
tylko go ugasić. Doskoczyłam do niej i szybko unieruchomiłam, jednocześnie dają
znak Seo, która posłała małą wiązkę wody, szybko pozbywając się problemu.
- Mówiłam, że macie dodać
odrobinę ciepła – przypomniałam z naciskiem – Macie przykład jak może się
skończyć użycie zbyt dużej wiązki energii. Pamiętajcie, że ta powłoka ma was
chronić, a nie krzywdzić czy osłabiać, dlatego musicie być ostrożni i rozważnie
czerpać ze źródła. Ważna jest koncentracja i ukierunkowanie mocy na konkretne
działanie. Rozumiecie?
Gdy pokiwali głowami, a ja
zarządziłam kolejne ćwiczenia na koncentrację. Rias i Sayuri miały tym razem
problem ze skupieniem się, ale w końcu ich emocje opadły, a oddech dopasował
się do powolnego, spokojnego rytmu.
Dobrze. Stwórzcie świetlną powłokę. Powinno wam pójść szybciej, a
światło powinno rozlać się płynnie na wszystkich partiach ciała niemal jednocześnie….
Właśnie tak. Seo zmniejsz trochę natężenie światła, bo nie chcesz nas
wszystkich oślepić prawda? O tak, teraz dobrze. OK. Teraz dodajcie trochę
ciepła. Powoli, ostrożnie i trzymając je z dala od waszej skóry czy ubrań…
Zaczekałam aż temperatura w pomieszczeniu
podniesie się o kilka stopni i przechodząc koło skupionych uczniów, będę czuła
ciepło od każdego. Kiedy wreszcie udało nam się to osiągnąć, przyszedł czas na
prawdziwą tarczę.
Jak wiecie, światło nie ochroni was w ogóle, a za pomocą ciepła możecie
zneutralizować, co najwyżej lecącą w waszą stronę strzałę. To jednak nie
wystarczy do obrony przed mocą demona. Dlatego teraz postarajcie się zamienić
otaczające was ciepło i światło w magię.
Skąd będziemy wiedzieć, że nam się udało? – usłyszałam w głowie
powątpiewający głos Hirokiego – Przecież magia
jest niewidoczna.
Owszem, ale jest wyczuwalna. Magia i energia, z której powstaje jest
rzeczą płynną i możecie ją dowolnie formować czy ukierunkowywać. To kwestia
precyzji i koncentracji. Spróbujcie wypuścić niewielką wiązkę energii i otoczyć
nią swoją dłoń. Nie wytwarzajcie przy tym światła czy ciepła, a skupcie się na
tym by energia odepchnęła zagrożenia. Na ochranianej dłoni powinniście poczuć
lekkie mrowienie, a wokół niej ruch i zagęszczenie powietrza, oznaczające, że
wasza mała tarcza działa. Jeśli wam się uda, zacznijcie rozszerzać powłokę tak
jak to robiliście poprzednio…
Przez następną godzinę wszystkim udało
się stworzyć pełną osłonę personalną. Następnie pokazałam im jak ją umacniać i
podtrzymywać nieustanny przepływ energii tak, by jednocześnie móc robić coś
innego. Wreszcie pozwoliłam wszystkim usiąść i chwilę odpocząć.
- Ta osłona, rzecz jasna, nie
uchroni was przed wszystkim - wyjaśniłam, siadając koło Sileyna - Jej siła
zależy od tego jak wiele energii w nią włożycie no i oczywiście jak potężni
jesteście. Jeśli traficie na silniejszego przeciwnika potrzebne wam będą
mocniejsze tarcze, ale ta bariera przynajmniej odeprze podstawowe ataki, zwłaszcza,
jeśli przeciwnik zada cios z zaskoczenia. Na więcej niestety nie mamy czasu, a
i musicie się jeszcze wiele nauczyć by móc opanować bardziej zaawansowane
techniki obronne. Mam tylko nadzieję, że dzięki tym ćwiczeniom nic wam się nie
stanie… - dodałam poważnie, już bardziej do siebie niż do nich.
- Damy sobie radę – odezwał się
nagle Hiroki, a pewność w jego glosie wprawiła mnie w zdumienie.
- Jasne, że tak – poparła go Seo –
Tylko musimy trzymać się razem i pamiętać, czego nas nauczyłaś. – Dziewczyna posłała
mi lekki uśmiech.
- Mówiłaś, że mamy sporo zadań do
wykonania – wtrącił się Sil, jak zwykle spokojny i rzeczowy – Może skoro i tak
tu siedzimy i odpoczywamy, powiesz nam, czego od nas oczekujesz?
- Masz rację, nie ma, co tracić
czasu – zgodziłam się – Seo, Mary i Aszer – zwróciłam się w stronę dziewcząt –
zajmiecie się przygotowaniem obozu medycznego. Gabinet pielęgniarki jest mały i
w najgłębszym kącie szkoły, a my potrzebujemy pomocy szybko i doraźnie. Na
parterze, w sali kinowej jest mnóstwo puf i foteli, które można przerobić na
prowizoryczne kozetki. Bandaże, opatrunki i środki odkażające musicie przynieść
od pielęgniarki, a magiczne eliksiry i antidota na trucizny są u profesor
Hildegardy. Myślę, że dacie sobie radę z drobnymi obrażeniami, a jak będzie coś
poważnego to niech jedna z was natychmiast po mnie przyjdzie. – dziewczyny pokiwały
poważnie głowami, na znak, że się przyjęły do wiadomości – Dalej…. Rias razem z
Kitsune i Sayuri zajmiesz się przygotowaniem magicznego więzienia dla naszej
uciekinierki. Ze względu na to, kim jesteś wierzę, że będziesz najlepiej
wiedziała jak zabezpieczyć jeden z uczniowskich pokoi tak, by opętana przez
demona Aya nie mogła się z niego wydostać i nie zrobiła krzywdy zarówno sobie
jak i innym, zwłaszcza w czasie egzorcyzmów. We trzy na pewno sobie z tym
poradzicie. Hiroki… - urwałam, spoglądając na chłopaka. Z początku miałam w
planach przydzielenie go do pomocy przy leczeniu żeby uspokajał
rozgorączkowanych rannych, ale niemal od razu odrzuciłam ten pomysł,
przypominając sobie jak źle reagował na nadmiar negatywnych i silnych emocji -…
pomożesz Ganimedesowi – dokończyłam wreszcie – Będziesz pracował z nim nad
tresurą szkolnych zwierząt. Poradzicie sobie z tymi zadaniami? – zapytałam, a
wszyscy skinęli zgodnie głowami.
- Chyba zapomniałaś o mnie… -
wtrącił się cicho Sileyn.
- Nie – uśmiechnęłam się – Ty będziesz
mi pomagał w badaniach nad magicznym artefaktem – wyjaśniłam, a chłopak skinął
głową.
Wstałam i zwróciłam się do
reszty.
- W razie potrzeby możecie mnie
znaleźć w moim pokoju. Powodzenia – powiedziałam przyjaźnie, po czym opuściłam
salę z Silem u boku.
<Ludziska jak wrażenia po
szkoleniu?>
<Rias? Sayuri? Dacie sobie
radę z magicznym więzieniem?>
<Seo? Obóz medyczny to ważna
sprawa!>
<Sil? Hiroki? Zadowoleni z przydzielonych zadań?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz