Cieszyłem się, że Caspair w jakiś sposób rozumiał, jak wielki ciężar zdaję się dźwigać teraz na swoich barkach. Ta krótka rozmowa z nim dodała mi otuchy. Optymizm zaczął się tlić w mojej głowie, ale jego płomień szybko zgasł, gdy zobaczyłem Inkwizytora Earla oraz idących za nim Katsuko i Xadera. Przygryzłem wargi. Jak mogłem o nich zapomnieć? Inkwizytor kiwnął wszystkim głową na przywitanie, a potem podszedł do mnie.
- Nie zapomniałeś o kimś przypadkiem? - zapytał gniewnie.
- Przepraszam, to wszystko przez moje roztargnienie... - westchnąłem.
- Następnym razem pamiętaj, ilu masz sojuszników - powiedział już nieco łagodniejszym tonem.
- Będę - obiecałem.
- Czy to już wszyscy?
- Została jeszcze czteroosobowa grupa, ale oni na razie śledzą Ayę - wyjaśniłem.
- Dobrze, ja zostanę tutaj i przypilnuje koty, a ty idź znaleźć Kohitsuji-chan. Ma ci przekazać wszystkie szczegóły - polecił.
Skinąłem posłusznie głową, a potem ruszyłem na poszukiwania. Stwierdziłem, że w szkole nie ma, co szukać, dlatego próbowałem zdziałać coś na zewnątrz. Długo błąkałem się w tę i z powrotem, aż wreszcie dotarły do mnie strzępki rozmowy. Okazało się, że głosy dochodziły z ogrodu. Pospiesznie ruszyłem w tamtym kierunku i dostrzegłem Rengiku, stojącą obok niej Sarę oraz jakiegoś mężczyznę. Nie mogłem sobie przypomnieć, jak ma na imię. Liderka przejeżdżała właśnie opuszkami palców po brodzie i szyi chłopaka. Dzieliło mnie jeszcze od nich parę metrów, ale widziałem to wyraźnie. Wtem jakby znikąd wyłoniła się kolejna sylwetka. Zbaraniałem. Ile osób pojawi się tu jeszcze? Kiedy się zbliżyłem usłyszałem padające z ust nieznajomego słowa:
- Nie przeszkadzam czasem w schadzce?
O mało nie parsknąłem śmiechem. Rengiku odwróciła się i z westchnieniem odpowiedziała:
- Znowu ty? Czego ode mnie chcesz?
W jej głosie było słychać jednocześnie irytację oraz znudzenie. Chłopak uśmiechnął się przelotnie.
- Przysłała mnie tu Katia i ... - zaczął, ale moja obecność sprawiła, że przerwał.
- Keith, nareszcie. Ile miałam jeszcze na ciebie czekać? - powiedziała lekko oburzona.
- Czekałem na Inkwizytora i całą resztę Walecznych. Wybacz, że to tyle trwało - odparłem.
- Hola, hola! Byłem tu pierwszy - odezwał się blondyn.
- Zdaję sobie sprawę, że przeszkadzam, więc Rengiku przekaże mi tylko instrukcję i już znikam - przyrzekłem.
Młodzieniec, w którym dopiero teraz rozpoznałem Silyena Whitmore'a przewrócił oczami, ale odsunął się, by pozwolić mi porozmawiać z liderką w cztery oczy.
<Rengiku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz