- To od czego zaczynamy? – zapytał Sil, a ja widziałam, że
oczy świeciły mu się z ciekawości i ekscytacji, gdy spoglądał na artefakt.
- Musimy go dokładnie obejrzeć – stwierdziłam, wkładając
jedwabne rękawiczki i podając drugą parę chłopakowi.
- Lateks nie byłby lepszy? Nie przepuszcza przecież
kompletnie nic, więc…
- Więc nie pozwoli nam wyczuć nawet lekkiego echa energii
emitowanej przez to cudo – dokończyłam, kończąc dyskusję.
Wyjęłam mocną lupę i zaczęłam niespiesznie acz bardzo
uważnie oglądać każdy element pierścienia.
- Wiesz, co to za kamienie? – odezwał się po chwili Sil,
ciekawie zaglądającego mi przez ramię.
Skinęłam głową.
- To asyryjskie rubiny – wyjaśniłam – Kiedyś używano ich
przy opanowywaniu pyrów pozostających poza kontrolą Inkwizycji. Te małe
kamyczki są w stanie pomieścić ogromne pokłady energii i przerobić je na
płomień o takiej sile, że byłby w stanie w kilka minut zmienić naszą szkołę w
kupkę popiołu.
- W takim razie trzeba z tym maleństwem bardzo uważać –
zauważył chłopak z mieszaniną podziwu i lęku.
- Masz rację – przyznałam – Zaraz zobaczymy czy potrafi coś
więcej… - wymruczałam pod nosem, obracając pierścień by dokładnie zbadać jego
podstawę.
Tak jak się spodziewałam we wnętrzu wyryte były trzy znaki,
podtrzymujące dość potężną klątwę. Musiałam sprawdzić czy nadal działają,
dlatego odłożyłam pierścień z powrotem na blat i zwróciłam się do Sileyna.
- Spróbuj użyć na nim odrobiny swojej mocy – poprosiłam –
Tylko ostrożnie!
Sil kiwnął głową, a ja dyskretnie otoczyłam go mocniejszą
osłoną. Gdy chłopak wykonał moje polecenie i wysłał w kierunku pierścienia
wiązkę wody, artefakt rozbłysnął i natychmiast ją wchłonął.
- Jak…? – wydukał zdumiony Sil
- To rubiny w połączeniu z klątwą na obrączce – wyjaśniłam –
Są zaczarowane tak by chronić przed magią właściciela artefaktu, a jednocześnie
wchłaniać energię atakującego i go osłabiać.
- Ale skoro Aya zgubiła go dopiero w bibliotece to, jakim
cudem twoja magia zadziałała na nią wcześniej. Przecież w lesie ją otumaniłaś
prawda? – zapytał, a ja uświadomiłam sobie, że nie dość, że ma racje to jest
znacznie lepiej poinformowany niż myślałam, bo przecież nie opowiadałam mu
całej historii…
- Tak, to prawda, że ją oszołomiłam – przyznałam – Wynika z
tego, że ten pierścień chroni i przejmuję energię tylko z ataków magii
„fizycznej”, ale umysł właściciela nie jest chroniony.
- To zawsze jakieś ograniczenie, ale i tak ten pierścień
jest potężny – powiedział Sil
- Muszę poinformować o wszystkim Rengiku – przypomniałam sobie
- Wstrzymaj się na chwilę – poprosił chłopak – Same informacje
nic jej nie dadzą. Spróbujmy opanować ten artefakt, bo to może pomóc w
schwytaniu Ayi – zauważył, a ja wiedziałam, ze dobrze wybrałam pomocnika do
tego zadania.
- Masz rację – pokiwałam głową – Spróbuj go założyć –
poleciłam
-, Co? – zdumiał się – Czemu… ja?
- Bo ja nie będę mogła się ruszyć ze szkoły i iść na
polowanie – wyjaśniłam – Skoro Rengiku wychodzi w teren to ja muszę ogarnąć
wszystko tutaj.
Chłopak przytaknął niepewnie, po czym założył artefakt. Od
razu poczułam, że nałożona przeze mnie osłona lekko się zachwiała, ale po
chwili wszystko wróciło do normy. Domyśliłam się, że gdybym zostawiła chłopaka
bez ochrony pierścień mógłby wydrenować go z posiadanej energii. Na szczęście
udało się temu zapobiec i przez następne pół godziny Silowi udało się opanować
magię artefaktu, choć wciąż z asekuracją. Nie mieliśmy czasu na nic więcej…
- Rengiku może wyruszyć z grupą w każdej chwili –
westchnęłam ciężko – Idź do niej i powiedz, co odkryliśmy. Jakby miała wątpliwości,
co do wdrożenia cię do grupy wypadowej, powiedz, że masz tam iść z mojego
polecenia. – Dodałam.
Wiedziałam, że siostra nie będzie zadowolona, ale i nie będzie
miała wyboru, bo jesteśmy równe, jeśli chodzi o rangę i dowództwo, a chłopak ze
znajomością magii i artefaktu jest jej po prostu potrzebny…
(Sil?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz