Wracałam do mojego pokoju w akademii. W uszach miałam słuchawki, w których powoli płynęła jakaś nudna i nieciekawa melodia. Westchnęłam, wyłączając urządzenie. Dopiero teraz podniosłam wzrok. Przed sobą zobaczyłam dziwną scenę. Zapłakana dziewczyna rozmawiała z jakimś chłopakiem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna była na skraju załamania nerwowego, natomiast chłopak z opanowaną miną i uśmiechem błądzącym gdzieś na twarzy coś do niej mówił. Patrzyłam na całą scenę okiem artysty, wychwytując kontrasty i powiązania.
Obok dziewczyny leżała porzucona torebka po cukierkach. Większość rozsypała się na ziemi, formując kolorowe wzory. Przypuszczalnie ich właścicielka nawet tego nie zauważyła. Zaciskała bezradnie ręce, słuchając słów rozmówcy.
Byłam ciekawa co spowodowało, że na jej twarzy pojawiły się łzy. Dlaczego chłopak był tak nienaturalnie opanowany? Cichy głos podpowiadał mi, aby spróbować podsłuchać chociażby część rozmowy. Zignorowałam go i przyśpieszyłam kroku. Mam wiele cech charakteru, ale nie mogłam do nich zaliczyć wścibskości.
W pewnym momencie chłopak odwrócił się, jakby zamierzał odejść. Po kilku krokach przystanął jednak, jakby przypomniał sobie coś bardzo ważnego.
- Nazywam się Izaya Zatushi. Jeszcze się spotkamy w mniej przyjaznych okolicznościach… - powiedział to na tyle głośno, że nie miałam kłopotów z usłyszeniem jego słów.
Zatrzymałam się, patrząc na odchodzącego Izayę, nie rozumiejąc całej sytuacji.
Dopiero kiedy chłopak zniknął, zwróciłam uwagę na dziewczynę. Schyliła się, zbierając rozsypane cukierki. W jej oczach lśniły łzy, które dzielnie usiłowała powstrzymać.
W mojej głowie powoli kiełkował gniew.
Jaki chłopak pozwala, aby dziewczyna przez niego płakała? Jaki chłopak się z tego CIESZY?!
Podeszłam do niej i bez słowa pomogłam jej zbierać słodycze. Gdy skończyłyśmy, wyprostowałam się i uważnie na nią spojrzałam. Jej oczy wciąż były szkliste, wypełnione szczerym przerażeniem.
-Jak masz na imię? - zapytałam szeptem, przerywając niezręczną ciszę.
<Seo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz