Wbiegłam po schodach, po czym weszłam do sali. Apel się już zaczął. Niezauważona prześlizgnęłam się do mojej klasy - chyba - i stałam w tłumie. Nie obchodziło mnie, co mówi dyrektor. Jakoś nigdy nie jestem obecna na jakiś "ważnych" apelach. Rozejrzałam się po sali, nigdzie nie było widać chłopaka. To mnie trochę zadziwiło... wyglądał na takiego, co w nowym otoczeniu trzyma się poznanej osoby i nie znika od tak, a jednak może się myliłam? Albo ktoś go gdzieś zaciągnął? Bardzo możliwe, ale nad tym pomyślę później. Znowu się "wyłączyłam". Patrzyłam w jeden punkt na ścianie. Przestałam cokolwiek słyszeć, przestałam odbierać boćce. Dopiero z transu wyrwało mnie czyjeś popchnięcie.
- Co śpisz. Idziemy - mruknęła tajemnicza osoba. Pomachałam głową, po czym razem z tłumem uczniów wyszłam z klasy.
- No gdzie on jest? - zapytała samą siebie.
<Ganimedes?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz