Nie poczułem się zaskoczony. Spodziewałem się tak naiwnej odpowiedzi. Dziewczyna spoglądała na mnie, jakby liczyła, że odpuszczę i przyznam jej racje. Nic bardziej mylnego - pomyślałem, jednocześnie się uśmiechając. Spojrzałem na nią z politowaniem. Jej oczy wydawały się wierzyć w to, co mówi. Po chwili ją zapytałem:
- Zdarzyło ci się kiedyś znaleźć w podobnej sytuacji? Zapewne nie, skoro wierzysz w takie bzdury jak bezinteresowna pomoc, huh? - młoda kobieta patrzyła na mnie w skupieniu, bacznie słuchając, co mówię. Kontynuowałem: - Wierzysz w to, co się nie stanie bez konkretnego powodu bądź interesu, tak po prostu nie pomoże - powoli zacząłem się obracać w przeciwnym kierunku. Kątem oka dostrzegłem osobę idącą w naszym kierunku. Kiedy osoba z zewnątrz była już blisko, ruszyłem powolnym, jednakże stanowczym krokiem, trzymając ręce w kieszeni. Po wykonaniu dwóch kroków donośnym i stanowczym głosem powiedziałem: - Nazywam się Izaya Zatushi. Jeszcze się spotkamy w mniej przyjaznych okolicznościach… - po czym zniknąłem pośród mgły i wróciłem do swojego domu.
<Osoba podchodząca?>
<Osoba podchodząca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz