- Ale jak to: Aya?! - wybuchłem, nie zważając na przypadkowych przechodniów. Zrobiłem krok w tył, żeby oprzeć się o ścianę. Czułem, że zaczyna mi się robić słabo.
- Hiro, spokojnie. Wiem, że to nie wygląda najlepiej, ale na pewno wszystko się jakoś wyjaśni - Miguel był spokojny... ale to nie jego rodzina się sypała właśnie w tej chwili przed jego oczami. Wziąłem głęboki wdech i właśnie w chwili, gdy miałem zamiar podjąć jakąś wiążącą decyzję, poczułem lekkie szarpanie za nogawkę spodni. Popatrzyem w dół i zobaczyłem wiewiórkę o hipnotyzująco niebieskich oczach. Wyglądała na zdenerwowaną, a gdy sięgnąłem do jej emocji, tylko potwierdziłem te pzypuszczenia. Zwierzątko widocznie chciało mnie gdzieś zaprowadzić.
- Hiro, a ty gdzie? - zatrzymał mnie Miguel, gdy postępiłem parę kroków za gryzoniem. - Przecież Rengiku cię chyba udusi, jak się nie zjawimy tam zaraz.
- Wiem, ale ona chyba chce coś ważnego mi pokazać - stwierdziłem z mocą, po czym pobiegłem za skaczącą wgłąb korytarzy wiewiórką. Wkrótce dotarliśmy w trójkę do miejsca docelowego. Na podłodze leżał jakiś chłopak, widocznie nieprzytomny. Podszedłem do niego i przewróciłem na bok tak, jak uczono nas na kursie pierwszej pomocy.
- Oj, zbudź się - zawołałem niezbyt głośno, delikatnie tarmosząc go za ramię. - Migi, masz jakąś wodę? - spytałem, zerkając przez ramię na blondyna. Był nieco zniecierpliwiony, ale sięgnął do torby i rzucił mi małą butelkę z przezroczystą cieczą. Odkręciłem ją i na wpół siłą grawitacji, na wpół umiejętnością kontroli wody chlapnąłem prosto w twarz chłopaka. Podziałało, bo chłopak zmarszył się i po chwili zamrugał, a w końcu zupełnie wrócił do świadomości i popatrzył na mnie. Uśmiechnąłem się lekko i odetchnąłem z ulgą.
- Idź po Katię - powiedziałem do Migiego, jednocześnie powstrzymując nieznajomego przed podniesieniem się z ziemi.
<Ganimedes?>
<Miguel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz