- A właśnie, Ren-chin, co tam były u ciebie za problemy? - mężczyzna spoważniał i przybrał pozę stratega.
- Ponoć coś znaleźliście na mojego ucznia. Znaczy się od Katheriny, konkretniej mówiąc. Chłopak nic nie wie, więc chcę to sprawdzić, na razie czekam. No, a że przyszedł Lucuś, to go trochę postraszyłam. Neee... Roy, ale ty chyba nie masz za dużo z tym wspólnego, co?
- Tsa... mówiłem mu, żeby to rozwiązał po cichu. Chyba za duże oczekiwania jak na Lucka. Wiesz mała, jestem Inkwizytorem, nie mogę umarzać w nieskończoność takich spraw. Kazałem tylko zapewnic dozór do czasu wyjaśnienia, bo wszystko wskazuje na niego - Roy zawiesił na chwilę głos. - No, może nie wszystko. Strażnik podobno widział jakąś dziewczynę, ale jak doszła do tego aura, to nie było za dużo do gadania, mógł się pomylić i tyle. Ren-chin, nie bierz tego personalnie, co? - mężczyzna uśmiechnął sie szeroko. Gdyby nie fakt, że wiedziałam, iż od kilku lat ma stałego partnera, stwierdziłabym, że próbuje ze mną flirtować.
- Jasne, na razie i tak jest w miarę spokojnie. Jak na początek roku, oczywiście - oboje się zaśmialiśmy. - No nic, zejdźmy z tematu, co? Co tam u Earla?
- Ach, ostatnio się na mnie obraził. Naprawdę nie rozumiem, jak może istnieć facet z takim poczuciem tych wszystkich dat, rocznic i innych pierdół.
- I mówi to ktoś, kto ukończył Strategię Specjalną, tak? - coś zaskrzypiało za mną. - Czekaj, ktoś chyba idzie - jak przewidziałam, drzwi się otwarły i do pomieszczenia weszła trójka osób.
<Kto śmie nam przeszkadzać?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz