E2 Zadanie
1 Ilość członków
- Towarzyszą
3 Ilość postów
maksimum 10 Ilość punktów
- Nagroda dodatkowa
1 Ilość członków
- Towarzyszą
3 Ilość postów
maksimum 10 Ilość punktów
- Nagroda dodatkowa
Post 3
Cisza. Wszyscy siedzieli w osłupieniu. Tylko Ava tępo wpatrywała się w ekran. Zmarszczyła brwi. Wyglądało to tak, jakby próbowała sobie coś przypomnieć. Nagle otworzyła usta i wydała z siebie przeciągłe:
Kiedy wyszedłem, pozostała czwórka czekała już na mój powrót.
- I jak było? - zapytała przyjaźnie Ava.
- W porządku, chociaż nie obyło się bez trudności - odparłem.
- My też nie jesteśmy w 100% zadowoleni - włączył się Rick.
- Sporo rzeczy jest jeszcze do poprawki - wtrącił Daren.
- Racja, ale przecież nie wszystkie były takie złe. Niektóre bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły - powiedziałem.
- Trójka i czwórka? - zapytali jednocześnie.
Pokiwałem głową.
- Dobrze, że mamy to za sobą. Możemy wracać - zakomenderowała Kate i ruszyła w stronę wyjścia.
Cała reszta dumnie pomaszerowała za nią. Przy wyjściu zatrzymał nas pan Helege.
- Czekajcie, mam do was prośbę - zaczął zdyszany.
Spojrzałem na swoich towarzyszy. Ci dumnie wyprostowali się i pokiwali głowami.
- Słuchamy - odpowiedziałem.
- Do hali testowej przedostały się dziwnie stworzenia. Poprzecinały kable. Cały system padł. Akurat los chciał, że właśnie wtedy wyniki z waszych testów były w trakcie przesyłania do komputera głównego. Nie zakończymy testów, jeśli nie otrzymamy wszystkich danych - wytłumaczył.
- Czego od nas oczekujesz? - zapytałem
- Chcę, abyście się pozbyli tego czegoś. Inaczej cała wasza praca pójdzie na marne. Oczywiście mógłbym wezwać służby porządkowe, ale zajęłoby to dużo cennego czasu. Błagam, pomóżcie! - odparł zdesperowany.
Zilustrowałem miny moich kolegów i koleżanek. Żal im było właściciela firmy, ale wiadomość o dodatkowej robocie przyjęli ze średnim entuzjazmem. W końcu Kate odważyła się coś powiedzieć:
- Wiecie przynajmniej, co to za stworzenia?
- Nie mamy pojęcia.
- To utrudnia sprawę - zauważyła Ava.
Reszta pokiwała zgodnie głowami. W mojej głowie jednak rodził się już wstępny plan.
- Macie w hali kamery? - spytałem.
- Tak, ale mogą być uszkodzone - odparł mężczyzna.
- Tak czy inaczej, chcemy zobaczyć odczyt, można?-
- Jak najbardziej - odpowiedział i zaprowadził nas do ciasnego, ale jasnego pomieszczenia.
Grzebał dłuższą chwilę w komputerze, aż w końcu udało mu się wybrać odpowiedni plik. Odsunął się i pozwolił nam w spokoju obejrzeć materiał. Przez jakiś czas nic się nie działo. Nagle usłyszeliśmy huk. Przed obiektywem pojawił się paskudny stwór.
Aż zmroziło mi krew w żyłach. Nie minęła minuta, a pazury potwora przejechały po kruchej kamerze, niszcząc ją doszczętnie. Nadal nie mogłem dojść do siebie. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś tak paskudnego. Pan Helege cofnął film i zatrzymał go tak, byśmy mogli widzieć zwierzę w całej jego okazałości.
- Czy ktoś ma pojęcie, co to jest? - zapytałem.

- Aaaaaaa! Już wiem - odparła entuzjastycznie.
Cała nasza czwórka obdarzyła ją pytającymi spojrzeniami.
- To makar - wyjaśniła już znacznie poważniejszym tonem.
- Co o nich wiesz, Avo? - dopytywałem.
- Mówią, że jego dalekim przodkiem był nietoperz. Ma co najwyżej 50 cm wysokości. Jego pazury są twardsze niż diament. Błonę na skrzydłach trudno przebić. Uwielbiają psocić. Często niszczą linię wysokiego napięcia lub przerywają kable - oznajmiła.
- Jakieś słabe strony albo coś, co może przydać nam się w walce?
- Owszem. Ciężko z nimi walczyć za pomocą miecza. Są niesamowicie szybkie, mają dobry słuch. Najlepszy do walki byłby w tej sytuacji łuk. Ponadto lgną do światła. Słabo u nich ze wzrokiem. W ogólnym zbiorze potworów i stworzeń nadprzyrodzonych przyznano im dwie gwiazdki. To chyba wszystko, co o nich wiem - zakończyła.
Zamyśliłem się. Powoli i skrupulatnie układałem w głowie plan ataku. Powinniśmy dać radę. Dwie gwiazdki to jeszcze nie tak tragicznie.
- Przepraszam, czy ma pan gdzieś w pobliżu te łuki, które dziś testowaliśmy? Bardzo by nam się przydały - odezwałem się wreszcie.
- Myślę, że tak. Powiem moim ludziom, by je przynieśli - odparł, podchodząc do drzwi.
- Proszę jeszcze przynieść plany hali testowej oraz ołówek, jeśli można - dodałem.
Mężczyzna kiwnął głową, a potem zniknął.
- Czyli jednak walczymy? Masz już jakiś plan? - rzekł Daren.
- Tylko zarys. Mam nadzieję, że umiecie się bezszelestnie poruszać i nienagannie strzelacie z łuku - uśmiechnąłem się.
Odwzajemnili mój gest, a następnie niemal jednocześnie przytaknęli.
- Więc opowiadaj - zachęcił mnie Rick.
- Poczekajmy na plany.
Po upływie 10 minut w drzwiach stanął pan Helege w obecności dwóch rosłych mężczyzn. Dzierżyli oni w dłoniach po dwa worki.
- Tu macie wszystko, o co prosiliście.
- Dziękujemy - powiedziałem, po czym zacząłem przeglądać zawartość pakunków, które przynieśli ze sobą pracownicy.
Było tam kilka opisanych drewnianych pudeł. Sięgnąłem po to z napisem: Łuk numer 3 i otworzyłem. Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Wybierzcie sobie po jednym - zachęciłem ich.
Gdy oni szukali odpowiedniej broni, ja ochoczo zabrałem się za przeglądanie planów. Głowiłem się chwilę nad strategią rozważając wszystkie za i przeciw. Po 45 minutach wszystko byłob gotowe. Odwróciłem się do cierpliwie czekających towarzyszy i powiedziałem:
- Zrobimy tak...
~*~*~
Rick oczekiwał na mój znak, skulony przy wejściu. Rozejrzałem się dookoła, nasłuchiwałem uważnie. Siedziałem na wysokiej polce, dzieki czemu wszystko doskonale widziałem. W pobliżu nie mogło być żadnego makara. Napiąłem łuk i wycelowałem w górę. Po chwili mogłem dostrzec, jak chłopak przemyka pomiędzy stolikami, zbliżając się ku środkowi. Ostrożnie położyłem kawałki drewna na podłodze. Odkręcił kanister z benzyną i polał jego zawartością całą konstrukcję. Potem zaczął się wycofywać. Gdy był z powrotem na swoim miejscu, ujrzałem zapalony grot strzały, kierujący się na stos. Niemal w sekundzie płomień buchnął. Zasłoniłem oczy. Teraz pozostało tylko czekać. Niebawem do ogniska zaczęły schodzić się makary. Czekaliśmy cierpliwie, aż wszystkie zbiorą się w tamtym miejscu. Gdy dłuższą chwilę do płomienia nie zbliżał się żaden stwór, dałem znak, by przygotować się do ostrzału. Sam nałożyłem jedną ze strzał usypiających. Uniosłem rękę i zwolniłem cięciwę. W mgnieniu oka chwyciłem za kolejny pocisk. Wystrzeliłem. Powtórzyłem tę czynność jeszcze parę razy. Wreszcie wszystkie makary leżały na ziemi. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobrze wykonana robota. Już miałem krzyknąć, gdy usłyszałem za sobą dziwny dźwięk. Przełknąłem ślinę. Wiedziałem, co się w takiej sytuacji dzieje na filmach. Odwróciłem się. Tak, jak się domyślałem - stał za mną makar. Czarna maź lała mu się z pyska. Nie wiedziałem, co zrobić. Ostrożnie próbowałem się wycofać. Stwór jednak był szybszy. Wyrwał mi łuk z ręki. Straciłem równowagę i upadłem na ziemię. Jedyne, w co się wpatrywałem, to w te czarne oczy. Ciało mi zesztywniało. Nie mogłem wykonać żadnego, nawet najmniejszego ruchu. Myślałem tylko o tych ciemnych tęczówkach. Widziałem jak potwór wyciągał pazury w moim kierunku. Był coraz bliżej i bliżej. Nagle zatrzymał się. Ja ocknąłem się. W brzuchu makara tkwił grot strzały. Stwór padł. Spojrzałem w dół.
- Nie masz za co dziękować - uśmiechała się Ava.
~*~*~
- Nawet nie wiem, jak mam wam się odwdzięczyć - rzekł rozpromieniony właściciel firmy.
- Nie trzeba. Zrobiliśmy to z przyjemnością - uśmiechnąłem się.
- Będę o was pamiętał. Wpadnijcie jeszcze kiedyś - zaśmiał się i powrócił do swoich obowiązków.
My zaś wsiedliśmy do busa. Niebawem znowu stanęliśmy przed murami szkoły. Uściskałem wszystkich na pożegnanie, a szczególnie Avę. W końcu zawdzięczałem jej życie.
- Jeszcze raz dzięki za wszystko. Do zobaczenia - pożegnałem się z nimi i udałem się w kierunku pokoju Rengiku.
Na miejscu opowiedziałem jej ze szczegółami o wszystkim, co zaszło w fabryce. Potem pozwoliła mi odejść. Gdy wracałem do swojego pokoju, byłem zmęczony, ale usatysfakcjonowany. Nie mogłem się już doczekać kolejnego grupowego zadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz