Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

sobota, 8 sierpnia 2015

Rengiku

Zabawne. Nieszczęcia nie chodzą parami. One chodzą całą chmarą, i to w dodatku zawsze, jak zaczyna już być dobrze. Syn dragonira, Keith i do tego jeszcze Miguel. Sama nie wiedziałam, który z głupszym problemem. Kończyłam własnie nudny dla nas obojga monolog o papierkowych obowiązkach, gdy pojawił się ten trzeci.
- Rengiku! - krzyknął już z daleko, podbiegając. Wlokła się za nim Nao, ale wyglądała bardziej jak przyzwoitka niż realny partner do rozmowy.
- Później dokończymy, sprawdź, czy mi się kociak od Katheriny nie zgubił, bo mnie chyba zabije, jak stłukę kwoce jajko - powiedziałam szybko, znajdując Keithowi niezbyt ambitne zajęcie, ale wymagające odejścia chociaż na kawałek. Ja nie wiem, co to za kolejka jakaś...
- O co chodzi? - spytałam, gdy Keith już odszedł, a Miguel odzyskał dech.
- Znaleźliśmy Ayę - oznajmił, wciąż opierając ręce o kolana. Kiwnęłam głową, żeby kontynuował. - Izaya i Inori stwierdzili, że chcą ją złapać, w ostatniej chwili powiedziałem, żeby poczekali na twoją decyzję - powiedział szybko, a ja żałowałam, że nie mam przy sobie sznura na tyle grubego, żeby udusić co poniektórych.
- Przepraszam, mógłby powtórzyć, co mój ulubieniec i jego nowa bratnia dusza wymyślili? - spytałam, nie kryjąc irytacji. Za moimi plecami pojawił się Kage, płosząc dwójkę uczniów i zachichotał, widząc mnie w takim stanie. Podejrzewał, że to na wskutek praktyki, mówiącej, że będzie miał w niedługim czasie zadanie ciekawsze od tropienia.
- No Izaya powiedział, że możemy złapać tą dziewczynę, a Inori nam pokazała, jaki ma plan. Z tym, że dla mnie, to on trochę za naciągany jest, żeby mógł przejść - powiedziała Nao, widocznie zachęcona moją reakcją. - No bo w końcu nie wiemy, co ona umie, nie?
- Bogowie, chwała niech wam będzie wieczna i cześć! Chociaż jedna myśląca osoba w tym stadzie baranów - wzniosłam teatralnie oczy do góry.
- Czemu nie, Nee-sama - zaśmiał się Kage, podchodząc bezszelestnie do mnie i opierając podbródek na moim ramieniu. Zbyt dobrze znałam jego kronikę podbojów miłosnych, żeby do tego przywiązywać jakąkolwiek uwagę. Zwłaszcza, że to nie ja byłam tutaj zagrożona, a blondyn przede mną. - U żółwi z powodzeniem działa selekcja naturalna, to czemu by miała i teraz zawieść - uśmiechnął się złowieszczo, a jego oczy zabłysnęły niebezpiecznie nawet jak dla mnie.
- Jaka selekcja naturalna? - spytała z obawą w głosie Nao. Widać było po niej, że nie przywykła do ostrego języka osób na co dzień żyjących na granicy życia i śmierci. Ja, niestety, tak.
- Kage, mimo wszystko,  naszej szkoły nie stać na taką ilość pogrzebów w krótkim czasie, pomyślałbyś przez chwilę o moich finansach - stwierdziłam, czym wzbudziłam niepokój również i u blondyna. - Jak słyszeliście, moje zdanie na ten temat jest jedno i nie do pertraktacji. A co zrobicie, to już wasza sprawa. W końcu podobno nadałam sobie prawo decydowania samozwańczo i nikt nie ma obowiązku mnie szanować, a już tym bardziej słuchać. Jestem żołnierzem, a nie niańką - strzepnęłam ręką głowę mężczyzny ze swojego barku. - Tyle ode mnie, możecie odejść - odwróciłam się na pięcie i zawahałam przez chwilę. - Acha, Miguel, dobrze znasz tą szczeniarę?
- Trochę. To siostra Hiro, widywałem ją, jak przychodziłem do niego. A co?
- Jutro cię widzę razem z innymi z grupy wypadowej. O ile dobrze pamiętam, to walczysz kibo, zgłoś się do Luftwaffe, jak ci nic nie znajdzie, to będziesz bezpośrednio pode mną. To wszystko - tym razem skończyłam już definitywnie i odeszłam, zostawiając dwójkę uczniów samych. Kage jeszcze podszedł do Miguela i coś mu szepnął na ucho, ale ostatecznie podążył za mną. - To teraz Keith... - mruknęłam do siebie niezadowolona. Znalazłam go w towarzystwie Silyena, dyskutowali o czym zawzięcie.
- Dowódca na pokładzie! - zaśmiał się Kage i z teatralną gracją wskoczył na zwalony pień drzewa, obrócił przez nogi i usiadł, zakładając noga na nogę i zaczynając czyścić swój czarny sztylet.
- Oh, Rengiku. To... potrzebujesz jeszcze co ode mnie? - spytał Keith, poprawiając koszulę.
- Większość już ci powiedziałam, więc tylko jedno - zrobiłam krótką przerwę i odetchnęłam. - Masz pamiętać, że jesteś dowódcą karnych żołnierzy, cokolwiek by ci Katherina nie opowiadała, rozumiesz? I masz tak się zachowywać, żadnych "może tak, może nie", żadnego matkowania, proszenia i pertraktowania. Czarne, białe, rozkaz wykonany i koniec. Może i jesteś tu tylko tymczasowo, ale to nie zmienia faktu, że niesubordynacja wobec ciebie jest niesubordynacją wobec mnie, a ja nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś mnie ośmieszył, zrozumiano? Acha, jeszcze jedno. Dowódca może i popełnia błędy. Ale dowódca ma zawsze rację, zapamiętaj to sobie - powiedziałam stanowczo i na znak zakończenia swojej rozmowy obróciłam się do Silyena.
- Dobra, kolejka idzie do przodu, teraz ty. O co chodzi? - spytałam, a umysł we wredocie swojej podsunął mi niedawny obraz z korytarza. Miałam nadzieję, że zachował to dla siebie...

<Miguel, Nao? Keith? Sil?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony