Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

sobota, 15 sierpnia 2015

Rengiku

- Kto znowu ma jakie problemy ze sobą... - mruknęłam do siebie, gdy usłyszałam pukanie, po czym głośniej już odpowiedziałam. - Wejść! - do pokoju weszli Keith i Sara. Chłopak przez chwilę popatrzył zdziwiony na Silyena, ale ostatecznie zmienił wyraz twarzy na bardziej obojętny.
- Nie widzicie, że jestem zajęta? - spytałam nieco ostrzej, niż planowałam. Ale miałam już naprawdę dosyć, że nikt nic nie potrafi zrobić w tej szkole sam.
- Tak, ale...
- ... ale mam z czystym sumieniem zostawić szkołę pod twoją opieką, jak co pięć minut muszę cię za rączkę prowadzić w byle pierdole? - przerwałam Keithowi zirytowana. Miałam nadzieję, że terapia szokowa zadziała kolejny raz, inaczej będzie to najgorszy rocznik od wielu lat.
- Ale przecież jeszcze nie wyjechałaś - zaprotestował Keith, ale nawet on chyba zdawał sobie, jak głupi to był argument.
- I to jest powód, żeby mi truć dupę, tak? - popatrzyłam na niego znacząco.  -Mówiłam, że oczekuję odpowiedzialności i mylenia. A póki co dostaję stado pięciolatków.
- Przecież nie mogę wszystkiego robić i wiedzieć sam...
- Więc znajdź sobie zaufanych ludzi, którzy to zrobią za ciebie - westchnęłam i włączyłam prąd w akwariach. Świetlówki trzasnęły przy włączaniu i wreszcie zapanowała jasnosć. - Ja ci muszę jeszcze szukać kolegów? - milczenie uznałam za przyznanie mi racji.
- Idziemy dalej... Sara. Wszyscy powiadomieni?
- T-tak - odpowiedziała niepewnie dziewczyna. Dlaczego ten dzień nie może się już skończyć...
- Cudownie. Konie zarezerwowane, racje żywnościowe zgłoszone na kuchni, a broń spakowana? - i tu pozytywne odpowiedzi się skończyły.
- Ale przecież nie mówiła nic... - zaczęła Sara.
- Do toalety też nie pójdziesz, jak ci nie powiem? Chyba logiczne jest, że z buta i o suchym pysku długo nikt nie pociągnie, zwłaszcza w pełnej zbroi. 
- Rengiku, ale to jest ważne! - zaczął Keith, a ja roześmiałam się tylko.
- Więc zamiast urządzać klub dyskusyjny ruszcie się i zacznijcie działać. Nie jestem kwoką, żeby was niańczyć. A wy macie swoje własne rozumy. Przynajmniej taką mam nadzieję. A teraz wynocha - zarządziłam nieco ostrzej. - Wszyscy - dodałam, zerkając na Silyena, gdy ten rozsiadł się w fotelu. Pozostawało mi jedynie mieć nadzieję, że moje słowa odniosły jakikolwiek skutek. A póki co obiektem moich westchnień było jedynie łóżko.

<Silyen? Sara? Keith?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony