Wakacje

Obecnie na wakacjach są:
Aszer
Sayuri
Nathaniel
Caspair
Proszę nie angażować powyższych osób w fabułę, bo i tak nie odpiszą do czasu powrotu. Lista aktualizowana przy zgłoszeniu wyjazdu (należy wtedy pozamykać wątki tak, żeby nikogo nie blokować), wypis wraz z pierwszym powakacyjnym postem.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Katia

Po rozmowie z Keithem czułam się dziwnie spokojna i wyciszona, a lekki uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Może to, dlatego, że wreszcie znalazł się ktoś, komu mogłam opowiedzieć o tym, co mnie dręczy i o rodzicach, których tak bardzo mi brakowało… Na pewno dzięki temu ogromny ciężar spadł mi z serca, ale zdawałam sobie sprawę, że to nie wszystko. Sama obecność Keitha sprawiała, że czułam się bezpieczna, akceptowana, a zarazem pewna swojej wartości, czego brakowało mi przez tyle lat. Poza tym sposób bycia mojego gościa sprawiał, że nie potrafiłam się przy nim długo gniewać czy smucić.
Teraz jednak, kiedy już go przy mnie nie było i przypomniałam sobie jak niespełna pół godziny temu mnie do siebie przytulał w moim sercu zapanował chaos. Z jednej strony wstydziłam, że widział jak się rozkleiłam, ale z drugiej… miałam ochotę zatrzymać czas by te parę minut trwało w nieskończoność.
Energicznie pokręciłam głową by odegnać od siebie wspomnienia, po czym wstałam i opuściłam pokój. Musiałam czymś się zająć, więc zeszłam na dół gdzie Seo, Aszer i Mary przygotowywały obóz medyczny. Zadowolona odkryłam, że dziewczyny już wszystko przygotowały i gdyby ktoś potrzebował pomocy to dałyby sobie radę nawet bez mojego nadzoru. Jedynym problemem okazało się używanie eliksirów, bo pierwszoroczne nie miały jeszcze dostatecznie dużo lekcji ziołolecznictwa by je wszystkie poznać. Musiały, choć mniej więcej kojarzyć, co i do czego można używać by nie zrobić komuś krzywdy, więc zaczęłam po kolei omawiać każdy z przyniesionych od profesor Hildegardy medykamentów. Kiedy byłam mniej więcej w połowie zasobów, znienacka pojawiła się Reginku. Wystarczyło jedno spojrzenie by wiedzieć, że coś się stało. Zaciśnięte pięści i mord w oczach były na to niezbitym dowodem.
- Wszyscy oprócz mojej siostruni won! – wrzasnęła, omiatając wszystkich zebranych lodowatym spojrzeniem.
Byłam zdziwiona, że pozwoliła sobie na taki brak samokontroli, ale nie odezwałam się ani słowem, obserwując z satysfakcją, że żaden z obecnych w pobliżu Magicznych nie wykonał polecenia. Jednak kiedy Ren wyjęła swoją magiczną katanę wiedziałam już, że jest bliska furii i jeszcze chwila a rozniesie wszystko w promieniu pół mili. Nie miałam pojęcia, co doprowadziło ją do takiego stanu, ale nie zamierzałam pozwolić by wyżywała się na moich uczniach.
- W porządku, zostawcie nas same – powiedziałam, widząc, że nikt z Magicznych nadal się nie ruszył. Wszyscy obecni posyłali mi tylko pytające spojrzenia, a moją prośbę przyjęli dość niechętnie jakby nie chcieli mnie zostawiać na pastwę siostry. Ja jednak chciałam mieć jak najszybciej tą rozmowę za sobą, więc skinęłam na nich ponaglająco. Kiedy wreszcie Seo zamknęła za sobą drzwi, siostra podeszła do mnie sztywnym krokiem.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz, co?! – wybuchła - Mało ci problemów, musisz nowe jeszcze fabrykować? – syknęła, chowając katanę.
- Co? O czym ty... – zaczęłam zdezorientowana.
- Cisza, teraz ja mówię – przerwała mi, odzyskując nad sobą kontrolę, więc jej głos był niemal wyprany z emocji. Niestety nie udało jej się utrzymać tonu zbyt długo, bo zaraz wrzasnęła z podwójną siłą - Nie obchodzi mnie, co robisz z tymi swoimi wróżkami, możesz nawet nakarmić nimi Krakną, ale od moich ludzi ci wara, zrozumiano?!
Mówiąc to, siostra uderzyła zaciśniętą pięścią w najbliżej stojące biurko.
- Jeszcze raz dowiem się o takich wybrykach i obiecuję, że na postraszeniu się nie skończy.
O nie, tego już za wiele! Nie dość, że poniżała mnie przy wszystkich to jeszcze próbowała obarczyć winą za własne problemy?! Dosyć tego!
- Ale o czym ty do cholery mówisz?! – zapytałam podniesionym głosem i tak stanowczo, że Rengiku spojrzała na mnie zdumiona. To był pierwszy raz kiedy się jej postawiłam, nie pozwalając by mną pomiatała.
- Księżniczka nie wie, o czym? – zakpiła, lekko zbita z tropu, odrzucając włosy za siebie. - O tym, że żaden normalny żołnierz nie wpadłby na pomysł, żeby kadeci pilnowali demona, czy czymkolwiek ta szczeniara teraz jest. A dzięki twoim genialnym pomysłom jeden z moich chłopców teraz...
W miarę jak mówiła przypomniało mi się, że Keith mówił mi o jakichś wartach. Widocznie coś poszło z nimi nie tak, ale ja nawet nie wiedziałam, kogo tam wysłał, więc skąd pomysł, żeby mnie obarczać winą za to, że coś się tam stało?!
- To nie byłam ja! – przerwałam jej ostro.
Nie wiedziałam czy mi uwierzyła, ale zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć za jej plecami pojawił się Kage.
- Neesama, złe wieści – odezwał się, a Ren zareagowała tak nerwowo, że przybysz musiał zrobić unik by uniknąć mierzącej w jego szyję katany.
- Co zaś...? – wysyczała.
- Ta opętana szczeniara zrobiła, co jednemu ze świeżaków i uciekła. Widziałem, że w okolicy kręcą się twoi ludzie, wiec go zostawiłem, żeby przyjść ci zameldować - odpowiedział szybko i służbowo.
- Świetnie... Jakie pomysły, co teraz?
Kage nie odezwał się ani słowem, a Ren wyglądała na całkiem wytrąconą z równowagi. Pierwszy raz widziałam ją tak bezradną…
- Przede wszystkim musimy przetransportować tego chłopaka z powrotem do szkoły – odezwałam się cicho, a widząc, że obecni wpatrują się we mnie wyczekująco ciągnęłam dalej – Jest pełnia a to podwaja siłę uroków i demonicznych czarów, a poza tym im dalej będzie od Ayi tym mniejszy będzie miała na niego wpływ i łatwiej będzie mi go wyleczyć.
- Ty się w ogóle znasz na magii demonów? – Zdziwiła się Ren
- Nie tak dobrze jak bym chciała, ale na tyle bym była w stanie mu pomóc – przyznałam szczerze i ze spokojem, a nie doczekawszy się żadnej reakcji przejęłam dowodzenie – Rengiku zbierz swoją grupę wypadową i wyruszcie rano, według planu. Ja zaraz odszukam Keitha i razem odnajdziemy tego chłopaka i postaramy się mu pomóc. Na razie chyba tylko tyle możemy zrobić.
- We dwójkę to wy sobie dacie radę tylko z chłopakiem – zauważył Kage – Ale powinniście mieć dodatkową parę rąk w razie powrotu dziewczyny i obrony przed nią.
- Masz rację – kiwnęłam głową – W takim razie pójdą z nami Rias i Sara.
- Czemu one? – wtrąciła się Ren
- Sara przez wzgląd na jej umiejętności – wyjaśniłam – A Rias sama jest demonem, więc może okazać się bardzo pomocna.
Ku mojemu zdziwieniu siostra nie oponowała, a wręcz wydawała się zadowolona, że ktoś wziął na siebie podjęcie wstępnych decyzji dotyczących naszego problemu.
- Niech będzie – mruknęła – Tylko się pospieszcie.
- Dobrze, ale najpierw z łaski swojej wróć do swojego pokoju – powiedziałam spokojnie
- Co? A jak to ma pomóc w rozwiązaniu problemu?
- Po pierwsze właśnie zajmujemy pomieszczenie, które moje dziewczyny przygotowały, jako obóz medyczny i na pewno tutaj się będę zajmować nieszczęsnym wartownikiem – odpowiedziałam – Po drugie musisz odpocząć i się opanować, bo przy takiej huśtawce nastrojów nie opanujesz grupy i nic nie wyjdzie z całej misji.
Po ostatnich słowach, sama opuściłam pokój, licząc, że jeśli nie siostra to, chociaż Kage uzna moje racje. Ledwo znalazłam się na korytarzu, ruszyłam biegiem w kierunku skrzydła Walecznych. Miałam nadzieję, że nie będę musiała zbyt długo szukać Keitha. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu…

<Reginku? Choć raz posłuchałaś siostry czy ninja musiał wkroczyć do akcji?>
<Keith? Gdzie jesteś?!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Strony