„(…) Ditto to niezwykle rzadkie i niebezpieczne stworzenie. Żyje głównie na bagnach, lecz można je spotkać również nad brzegami mocno zanieczyszczonych zbiorników wodnych. Posiadają wiele niezwykłych cech, ale dla wędrowców największe zagrożenie stanowi ich jad. W przypadku ukąszenia należy natychmiast oczyścić ranę wywarem z czarnej orchidei i krwawego ziela, a następnie rozpocząć uzdrawianie techniką…"
Zanim dowiedziałam się jakiej techniki powinnam użyć, pukanie do drzwi oderwało mnie od opasłego tomiszcza zatytułowanego „Magia w medycynie dla zaawansowanych”. Niechętnie podniosłam się z głębokiego fotela, w którym zwykle czytałam i otworzyłam drzwi. Na korytarzu stał dyrektor i mój opiekun w jednej osobie. Tak, opiekun nigdy nie wybaczyłam mu tego, co zrobił na tyle by nazwać go ojcem. Nawet teraz, po tylu latach miałam ochotę wyrzucić mu wszystko, co zrobił i odpłacić z nawiązkom za dawne winy. Oczywiście jak zwykle stłumiłam w sobie złość i starałam zachowywać się z należytym szacunkiem.
- W czym mogę panu pomóc? – zapytałam grzecznie
Dyrektora jak zwykle lekko zbiła z tropu moja oficjalność i zwrot per pan, ale w końcu otrząsnął się i mruknął:
- Doszły mnie słychy o rozróbie w kafeterii – powiedział, po czym dodał już sroższym tonem – Ciekaw jestem, co Cię tak zajęło, że jeszcze tam nie dotarłaś i nie zrobiłaś porządku ze swoimi podopiecznymi.
„Zajęła mnie nauka i to na kwadrans, bo wcześniej zrobiłam obchód kwatery Magicznych i dopilnowałam wszystkiego, co trzeba. A jeśli ten krótki czas wystarczyłby ktoś zrobił awanturę to już nie moja wina.” Te słowa cisnęły same cisnęły mi się na usta, ale z doświadczenia wiedziałam, że dyrektor i tak uznałby, że wszystko złe w tej szkole jest moją winą. Powstrzymałam się, więc, zaciskając zęby, po czym wyminęłam mężczyznę by szybkim krokiem przemierzyć jedno z pięter gmachu.
- A dokąd to moja panno?! – zawołał za mną Vinsor
- Do kafeterii – odparłam zwięźle – Mam tam obowiązki do wykonania jak pan słusznie zauważył.
Tym ostatnim wybiłam mu z głowy zatrzymywanie mnie.
- W porządku – odpuścił – Idź.
Nie musiał mi tego dwa razy powtarzać. Prawie biegłam byle tylko znaleźć się jak najdalej od tego człowieka. Zwolniłam dopiero na parterze gdzie nie mógł mnie już widzieć, ale co rzadko mi się zdarzało byłam mocno zamyślona. Pewnie dlatego nie zauważyłam idącej z naprzeciwka dziewczyny, a w rezultacie się z nią zderzyłam. Dziewczyna spłoszyła się wyraźnie i skłoniła się przede mną.
- B-bardzo przepraszam – wyjąkała
- Nic się nie stało – uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. Nie kojarzyłam jej, więc zapytałam – Jesteś tu nowa? – skinęła nerwowo głową – Klasa M czy W?
- Magiczna – bąknęła
- W takim razie witam w naszych szeregach – powiedziałam łagodnie – Nazywam się Katia, jestem liderką Magicznych.
- Seo Himura – przedstawiła się dziewczyna i nieśmiało odwzajemniła uśmiech – Czy… mogłabyś mi pokazać szkolę? – zagadnęła – Nie chciałabym znowu trafić przypadkiem do Walecznych albo wpaść w inne tarapaty….
- Jasne – uspokoiłam ją – Za chwilę zaprowadzę Cię do twojego pokoju, a potem opowiem i pokażę, co, gdzie i jak. Zaczniemy od kafeterii, bo mam tam do załatwienia jeszcze inną sprawę.
Seo znowu skinęła głową na znak, że zgadza się na moją propozycję, więc zaprowadziłam ją do rzeczonej kawiarenki gdzie rzeczywiście trwała niezła awantura. Najwyraźniej ludziska nie mogli się ze sobą dogadać w sprawie przeznaczenia tego miejsca, bo jedni chcieli się tu uczyć i odpytywać, drudzy oglądali jakiś film na tablecie, a jeszcze inni przyszli po prostu pogadać. Oczywiście jedni drugim przeszkadzali, bo albo za głośno puszczali efekty dźwiękowe albo wybuchali głośnym śmiechem w najważniejszych momentach filmu, niszcząc atmosferę. Wybuchła wielka kłótnia i próbowano załatwić sprawę za pomocą zdolności magicznych. Dlatego też, gdy wraz z nową przekroczyłyśmy próg kawiarni zastałyśmy istne pobojowisko i wciąż kłócących się ludzi, z których myśli wyczytałam to, o czym wspomniałam, powyżej czyli co się stało itd. Sprawcy zamieszania byli tak zajęci sobą, że kompletnie mnie zignorowali. W końcu musiałam wrzasnąć jednocześnie na głos i mentalnie.
- Dosyć!!!
Wszyscy umilkli, a nowa skrzywiła się, bo stojąc najbliżej odebrała to doznanie niezwykle intensywnie.
- Przepraszam – szepnęłam do niej, a do reszty zawołałam – Nie pomyliliście się?! To kawiarnia a nie zoo dla rozbrykanych magicznych stworków! Przestańcie się kłócić i natychmiast tu posprzątajcie!
Próbowali protestować i tłumaczyć się, ale ja już wiedziałam swoje i nie miałam zamiaru odpuścić.
- Jeśli w ciągu dziesięciu minut to miejsce nie wróci do stanu używalności to każdy dostanie karne zadanie – oznajmiłam.
Wiedzieli, że nie żartuję, więc zabrali się do roboty i wspólnymi siłami wypucowali kafeterię na błysk. Jednak, kiedy tylko usiedli i wrócili do swoich zajęć atmosfera znowu zagęściła się od wyrzutów. Żeby uniknąć powtórki z rozrywki zadysponowałam:
- W kafeterii zostają tylko Ci, którzy nie mają przy sobie książek oraz urządzeń elektronicznych. Ci, którzy chcą się uczyć mogą iść do biblioteki lub swoich pokoi, a dla was – spojrzałam na grupkę zebraną wokół tableta – najlepszym miejscem będzie sala kinowa.
- Macie tu coś takiego? – Seo zrobiła wielkie oczy – Muszę to zobaczyć!
- Pewnie, że mamy – zaśmiałam się
Wyszłyśmy z kafeterii zaraz za grupką uczniów, a już po kilku minutach rozłożyłyśmy się na wygodnych pufach przed wielkim ekranem. Widziałam, że Seo była pod wrażeniem i miała do mnie sporo pytań, ale była zbyt nieśmiała by je zadać. Nie chciałam jej peszyć więc też się nie odzywałam, zwłaszcza, że postanowiłyśmy tu zostać i obejrzeć film….
Gdy seans już się skończył zaczęliśmy omawiać jego mocne i słabe strony, a potem gładko przeszliśmy na inne tematy. Udało mi się nawet wciągnąć do dyskusji Seo, która pod wpływem przyjaznej atmosfery wyraźnie się rozluźniła i rozgadała. Właśnie opowiadała nam o jakiejś swojej śmiesznej przygodzie, niespodziewanie przerwał jej cichy głos:
- Przepraszam bardzo
Odwróciliśmy się zaskoczeni i cała grupa wbiła wzrok w nowoprzybyłego, ciemnowłosego chłopaka. Wyczułam, że był bardzo spięty i nie czuł się dobrze w tak dużym towarzystwie, więc odezwałam się jak najbardziej łagodnie.
- O co chodzi?
- Ja... – chłopak zająknął się - Jestem tutaj nowy i nie za bardzo wiem, co gdzie jest. Znajdę gdzieś jakieś pianino?
- Raczej nie – powiedziałam – Rzadko, kiedy ktoś ma czas na szlifowanie talentu muzycznego i nikt nie zgłaszał nawet takiej chęci, więc do tej pory nie było sensu stworzenia sali muzycznej czy czegoś takiego.
- Rozumiem.. – Chłopak wyraźnie się zmartwił i znowu zrobił się nerwowy.
Widząc, że nie bardzo wie jak się zachować ani dokąd iść, podniosłam się z miejsca, a w moje ślady poszła Seo.
Widząc, że nie bardzo wie jak się zachować ani dokąd iść, podniosłam się z miejsca, a w moje ślady poszła Seo.
- Jestem Katia liderka Magicznych – przedstawiłam się – Jeśli w przyszłości będzie potrzebował pomocy to możesz śmiało się do mnie zgłosić. A teraz może pójdziesz z nami na mały obchód strefy Magicznych? - zaproponowałam
- Z nami? – spłoszył się
- Tak, ze mną i Seo – wskazałam na stojącą obok dziewczynę, która znowu dziwnie zamilkła.
(Hiroki? Seo?)
(Hiroki? Seo?)